unoszę się
unoszę się zamiast się unieść
wózek zasypany gruzem
unoszę się jak Migi Suchoje bombowce i drony
jakby ktoś pytał to gorącą mam krew
nie jeszcze nie wystygła
i gorący mam łeb niech ktoś zdejmie ten czajnik
unoszę się bo wojna nie jest twoim stanem naturalnym
nigdy nie była
unoszę się jak kawałki wysadzonego mostu
unoszę się za tych którzy już nie mogą się unieść
unoszę się jak myśliwce rakiety balistyczne koktajle mołotowa
jak Migi Suchoje śmigłowce i drony
unoszę się jak gęsta mgła zasnuwająca naszą ziemię
unoszę się jak nosze
z ciałami jak wiersze których nie chcę pisać
unoszę się jak żelazo by opaść z durnym hukiem
unoszę się jak salwy jak skowyt
jak matki zanoszące się
jak dzieci
jak mężowie zanoszący się
pytasz czemu się unoszę odpowiadam choć nie muszę
uwierz wolałbym susz kruszyć ale trudno to robić
gdy za miedzą prószy gruzem
unoszę się
a wolałbym się nosić
zanoszę się gruzem a wolałbym susz kruszyć
zanoszę się gruzem gdy ktoś tam wróży z syfu
zanoszę się kurde gruzem
nie frunę
zanoszę się gruzem zamiast zaciągać skunem
gdy ktoś tam wróży z syfu który nie nauczy nas niczego
jako gatunek
zanoszę się bo nie mogę znieść muszek na czole
zanoszę się za matki
zanoszę się za synów
zanoszę się za tych którzy kroczą w imię durnych doktryn
zanoszę się zaciągam tym parszywym rakotworem
zanoszę się gruzem w imię tych co też woleliby
Kush suszyć w Porsche miast tkwić w wojennym porcie
przeklinać rosyjski okręt
zanoszę się gruzem a wolałbym się unieść
unoszę się jak niedowierzanie
jak brew nad okiem jak pizda nad głową
choć unoszę się nie potrafię być ponad tym
bo jestem tym uwalany bardziej niż chciałbym
bo gorącą mam krew nie jeszcze nie wystygła
i gorący mam łeb niech ktoś zdejmie ten czajnik
pytasz czemu się unoszę – bo muszę
bo mam w sobie bruzdę i furię
gdy w powietrzu Migi i Suchoje
gdy dzieci jednego kraju jak mięso armatnie
gdy na ziemi wyrzutnie rakietowe
gdy dzieci drugiego kraju jak mięso armatnie
gdy na ziemi kamizelki kuloodporne
flary i race i ręce i Groty
unoszę się bo się unoszą i spadają bombowce rakiety Stingery
Gromy i Pioruny Iskandery Kalibry i pociski na podczerwień
bo jest rozrywane to co winno być zwarte
krew z krwi atom przy atomie
unoszę się zamiast się unieść
twoje życie jest wygodne twoje życie jest gnuśne
unoszę się bo pierdolę już twój pieprzony cynizm
bo ludzie są przy mnie a ja jestem przy nich
unoszę się jak niedowierzanie
jak brew nad okiem jak pizda nad głową
unoszę się i broczę słowem
pytasz czemu się unoszę – bo muszę
bo jestem poetą
i chyba dobrze wyszło
bo nigdy nie umiałem trzymać gęby na kłódkę
i może to małe piąstki wygrażające smokowi
ale są takie wersje tej legendy w których
piąstek jest cała chmara a smok dławi się swoim ogniem
unoszę się bo nie mogę unieść tego gruzu i gówna
unoszę się bo jestem poetą bo fetor unosi się zewsząd
i wbij sobie do łba
bo 24 lutego spadło nam na głowy niebo
niektórym sufit
unoszę się bo płaczę kiedy słyszę o kolejnym zniszczonym szpitalu
unoszę się bo nigdy dotąd nie musiałem na serio
myśleć o sobie z bronią w ręku
unoszę się bo się boję
unoszę się
bo chciałem pisać poezję a muszę pisać prozę
unoszę się bo to nie kino żeby stać se kurwa z boku
bo w życiu są sprawy dużo ważniejsze niż spokój
unoszę się bo na nic tutaj mój wewnętrzny Ghandi zgadnij
dlaczego z oddali macha do mnie Muhammed Ali
unoszę się i się modlę
tak jak umiem
za tych którzy
gorącą mają krew
by nigdy nie wystygła
krew z krwi
atom przy atomie
Paweł Harlender – grafik, poeta, współtwórca „Stonera Polskiego”.