Oskar Meller

Wyjście z klinczu Późnego. O „Nie przegram, mając plan ucieczki” Moniki Brągiel

Oskar Meller

W części debiutów ostatniej dekady, które – sięgając po społeczno-polityczną aktualność – musiały ustosunkować się do zaszłości dyskusji o formach zaangażowania, dowody opresyjności postfordowskiego reżimu pracy wywodzono z wariantów egzystencjalnego usadowienia podmiotu w bezdusznych trybach maszyny neoliberalnej gospodarki. W wielu przypadkach niosło to za sobą nadreprezentację układów afektywnych, które miałyby obiektywizować (na przekór biograficznemu umocowaniu […]

„Mówią do nas / jak umieją”. Książki Ryby i MLB

Oskar Meller

We frenetycznej, halunkowej epifanii z otwarcia nowego tomu Roberta Rybickiego upizgany bohater, obwieszczając dziejową woltę – „normalnie legalnie w sprzedaży jest trawa”, sygnalizuje atrofię procesu twórczego – „normalnie centralnie zasypiam przy wierszu”. Rytm budują tu symptomatyczne interwały, skoki intensywności od surrealnego upajania się zewnętrznością do znamion wyczerpania jej nużącą powtarzalnością. Pośród „szadzi, szronu, śniegu”, słowem […]

Ćwicz(my) się, wierszu. „Święta pracy” Jakuba Sęczyka

Oskar Meller

Nawet i Nike za Mondo cane dla Jerzego Jarniewicza nie wypleni dojmującego przekonania, że wiersz – choćby i zatrudniony na cały etat – na siebie nie zarabia. Czasem przyśni mu się jednorazowy zastrzyk monety, czasem ziści się w Gdyni, Wrocławiu czy innym festiwalowym mieście. Zazwyczaj wytwory jego pracy cieszą niewielu, ale za to w niezwykle […]

Faza Bieżąca – „Języku, wejdź we mnie po żleby żeber”

Oskar Meller

Z dużą regularnością krytyczne zestawienia jakiejkolwiek poezji – szczególnie tej powstającej poza idiomem niemiecczyzny – z dykcją Paula Celana przyprawiają o życzliwy, aczkolwiek pobłażliwy uśmieszek tych, którzy w mniejszym bądź większym stopniu zetknęli się z wielopoziomową arcydzielnością projektu poety z Bukowiny. W naszym rodzimym polu, a biorąc pod uwagę efemeryczność takich zestawień – raczej poletku, […]

Trzy wiersze

Oskar Meller

Jesus Christ Superdrug A gdyby tak odczytaćPieśń o głodzie, jakonamaszczającą epifanię Jasieńskiegona pospawalniczym ssaniu. Ciernie na płucach, gwoździe w przełykuna nodze zamiast sandałumokasyn z togańskiego wężaśliskiego jak Adebayor w powrocie na Highbury. Trzeba mieć dupę wysokoby mianować siebie,poetę tym bardziej, mesjaszemna tripie krzywym jak święta Griswoldów. Nikt nie rzuca kamieniami,nikogo na Golgocie,to sytuacja gdy w […]