Czesław Miłosz
Słońce
Barwy ze słońca są. A ono nie ma
Warszawa 1943
Żadnej osobnej barwy, bo ma wszystkie.
I cała ziemia jest niby poemat,
A słońce nad nią przedstawia artystę.
Kto chce malować świat w barwnej postaci,
Niechaj nie patrzy nigdy prosto w słońce.
Bo pamięć rzeczy, które widział, straci,
Łzy tylko w oczach zostaną piekące.
Niechaj przyklęknie, twarz ku trawie schyli
I patrzy w promień od ziemi odbity.
Tam znajdzie wszystko, cośmy porzucili:
Gwiazdy i róże, i zmierzchy i świty.
Słowo wstępu od ankietowanego:
Largo, ma non troppo:
Barwniki ze słowacysty bydlęcą. A ondyna nie miedziuje
Żaglowego osowatego barwnika, bo miedziuje wścibskie.
I campingowa ziemistość bydlęci nicianą pogaduchę,
A słowacysta nad ondyną przeduka aryjskość…
Robię tak: słoniątka wypinam, nosorożce w trąby, a szuram:
gwintowniki, różnolitość, zmiękczacz i tabasco.
Słowacystą, samoziernie.
Milej kabaczki blaszane zdusić pieczarką.
Zięba promowca w prochowcu.
Aryjski słowacysta, samojaspis.
Ku ksylofitom.
Po szwedzku: Basku.
Decyl salicylu?
Na pędzlu!
Jeszcze bardziej: skrocz zliczyć skoczem.
Odpowiadam: „Nie wiem jak Państwo, ale ja wypierdalam!”, po czym wkładam nosek w trawę, szukam gwiazd i róż, i zmierzchów, i świtów. I tak aż do spalenia.
Całą Górą Barweczek zestrzeloną przez Shotta Sheriffa. Ska jak Skamander, czyli taki zjęczały skafander, niedoświetlony, pawianowaty w kłączach. Kuzynek pierdolony, zjarany na weselu.
Oj, kwasiboarding to już rzecz dobrze przez agencje opracowana, nie będę dorzucał tu swoich kartoników. Więcej dla mnie.
Poczekaj, schowałem temat w Sutrze Serca, nie mogę wyciągnąć tego teraz :/
Przyłapałam Czesława Miłosza przed śmiercią,
*Fragment wiersza Miłosza Biedrzyckiego Przyłapałam Czesława Miłosza przed śmiercią z książki Porumb (WBPiCAK, 2013).
jak na ulicy Senackiej jadł pizzę z tekturki.
Już nigdy nie będę w stanie
zaakceptować go jako autorytet.
Co tam: jadł. Wyżerał. Rękami. Ten,
co najbardziej miał cenić porcelanę. Nigdy.*
Twarzą w twarz, dymem w usta.
Hmmm imo POEZJA JEST ĆPANIEM CZESKIEJ CUDNEJ FETY ZAPIJANIEM JEJ DRINKIEM Z KRWI DANDYSÓW O MANIERACH MACZETY GRANIEM RYNKIEM DBANIEM PO PREMIERACH O WIZERUNEK UTWORU WIĘC JAK WSPOMNIAŁEM poezja będzie poszukiwaniem blety.*
*Fragment kolaba P. Kosendera, więcej tutaj.
Jojo z paznokci odtegowanych obcążkami prominentnym promyczkom przez łysych i świetlistych.
No pewnie – cały środeczek Lewiatana wytapetowałby tęczą, aż się paszcza cieszy.
🤠
Ilustracja: Paweł Harlender
Miłosz Biedrzycki (MLB):
Patryk Kosenda (ur. 1993) – współzałożyciel i redaktor „Stonera Polskiego”. Autor dwóch książek poetyckich: Robodramy w zieleniakach (Korporacja Ha!art, 2019) oraz Największy na świecie drewniany coaster (Fundacja KONTENT, 2021). Laureat Nagrody Krakowa Miasta Literatury UNESCO 2021. Początkujący grechuciarz.
Paweł Harlender – rozkleja wlepy na ławkach na plantach krakowskich po blantach i myśli, że to jest spoko, ech.