Smarowałam humusem rytualną ściankę. 3 wiersze

Mundpropaganda | Opublikowano w: #9, literatura

Enchanting

Zerwałam ze sobą szalej, przekimałam się
w łunie; naczarowałam szpachlę oczojebnych
daktyli. Rozsupłałam pętle u stóp niemowlaków.
Przyszedł czas na orgię w iglastym poszyciu.
Tam, gdzie chore krowy czekają na wiatyk. Zorze
nie sięgają stygnących golemów. Chadzałam
przez rudy do gwiazd, przez pracę na stosy.
Wprost w proch i górę, odcinając sznury wiszące
na jatkach. Wyjadałam resztki z rękawic rzeźników.
Wolno żułam iskry w obwodzie synapsy.
Językiem trzymałam skwaszony amulet, znaki
pomiędzy zębami. W gardle stawały aksamitne
rzęski. Na runicznych przystankach koczowali
derwisze, sączyli melasę. Nie chcieli się dzielić,
stroszyli katany. Złogi popiołu runęły z wieżowców,
wyszedł chemiczny element. Poprzednie helisy
odchodziły w cień, przyszli carowie miejsca
i czasu. Księża lubili śpiewanie. Smarowałam
humusem rytualną ściankę. Owadzie kokony
pękały w zakolach, rodziły papierowe skrzydła.
Odpaliłam wersję beta, zatrute wody podeszły
do kolan. Chodziłam sobie w nich, kwiląc:

tia tiam Harappa pam, ta trata Tampa tam!

XII

Wiszę jedną nogą w górę, w śmietniku
fermentuje glif. Wszyscy starzy idą spać.
Młodsi przychodzą popatrzeć mi w oczy.
Rozkminiają, co się wydarza w źrenicy.
Ja mówię do nich, że Słońce bębni. Pakujcie
ten łomot w rękawy. Handlujcie za bezcen
wśród melomanów: cyt, cyt, cytrą światła.
Ja mam świetny trzepak, świętą głowę
i zmysły w fazie wiotczenia. Na podwórku
wciśniętym między niebo a niebo jest moja
klatka piersiowa, a w środku downtempo.
Wypoczywam w blasku, odtwarzam laminat.
Blacha i polbruk. Echo.

Mondpropaganda

Ziemia ma dwa księżyce. Jeden umocowany
na piersi mojej babci jak martwa brosza.
Chodziliśmy po tym księżycu, po kolana
w tymianku, w zaspach przyjaranych świerszczy.
Nie było jak stanąć, wziąć wdech, wsłuchać się
w grząskie runo piersi. Droga w obrocie,
z filcem na rękach.

Drugi księżyc wyświetlił się w gardle mojego dziadka.
Wyglądał jak główka ognia na końcu tunelu.
Chcieliśmy go zgasić, pluliśmy jadem (bulgotał kwas
w przełyku). Dziadek chciał umrzeć, ale nikt mu nie pozwalał:
uzbrajaliśmy się w nerwy, kitraliśmy w ubytkach.
To nie tak, że go kochaliśmy. Pewnego razu przeklął nas,
krzycząc, wariaci, usmażycie się w piekle.

Ilustracja: Maja Sadel


Mundpropaganda (ur. 2022) – mikrokolektyw (2 osoby) do robienia dymu. W skład wchodzą Alicja i Piotrek.

Maja Sadel – absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Wydziału Intermediów. Obecnie zajmuje się sztuką tatuażu, rysunkiem, dźwiękiem oraz tekstem. Jej inspiracją zazwyczaj jest świat technologiczno-naturalny, w którym szuka wspólnych cech.