Proza poetycka – *** ZABIĆ CZAS

Janusz Pietruń | Opublikowano w: #6, literatura

Babcia Alona notorycznie skandowała: ÜBELBUBEL

Serce rośnie, wraz z całym organizmem babci. Swymi rozmiarami przewyższa już Akropolis obłudy…Tak. Nareszcie. Czas skończyć z ciągłością. Historia jest czymś z czego chciała się wyrwać. Biada! Biada! Czy istnieje jakiekolwiek wyjście? Czas nie zasklepia ran. Żałoba nie może zostać przepłakana, jest bowiem jedynie smutną pozostałością zachodniocentrycznej ontologii. Czy ona może coś zmienić? Sięgnęła po podręczny tasak i zamachnęła się… czas otrzymuje cios w głowę.

Jego ciało znaleźliśmy później w lodoszczelinie około 500 metrów od szczytu i, choć sprawiał wrażenie mocno popsutego, działał. Wystarczyło tylko przesmarować (wszystko rozwiązuje starożytny algorytm. Nie rusza się a ma – WD40. Rusza się a nie ma – trytytka). (Kto by pomyślał! Tak proste rozwiązanie było odpowiedzią na odwieczne dylematy które nie przemijają z upływem lat; tylko się namnażają)

Wtem (a trzeba wam wiedzieć, że ramiona i żyły miała ze stali), więc wtem mały żuczek (skurwysynek!) pchnął kulę, która spadła z krawędzi Wszechświata.

Babcia zreflektowała się – tego już za wiele. Nie dość, że nie mogła w spokoju zaparzyć herbatki, to jeszcze brakowało jej dziś polotu, czy też poloru… nie wiem już nawet. To jednak nie znaczy, że Wszechświat ma jakiś cel lub koniec. Tylko ty i twoje naiwne przekonanie, że będziesz żył wiecznie tworzy z ciebie niepokorne zwierzę, niepotrafiące sobie wyobrazić, że świat będzie istniał bez ciebie. Możesz się pierdolić i nic nie zmienisz. Świat pozbędzie się ciebie bez mrugnięcia okiem.

OPIS EKSPERYMENTU

Prezentowany tekst powstał z pomocą narzędzia do pisania surrealistycznych historii Rembielińska chmielewska poezja kraków surrealizm magazyn literatura obraz(https://semint.pl/) mojego autorstwa. 

Program działa w pętli: w tzw. „ramce odczytu” użytkownik widzi krótki ciąg (docelowo pięciu, choć może zdarzyć się dłuższy) słów, do których proszony jest o dopisanie kolejnego, które kojarzy mu się z tym co dotąd widzi. Po zatwierdzeniu wprowadzone słowo zostaje dodane do ciągu, a pierwsze, który ten użytkownik zastał przestaje być dla niego i innych widoczne. Ramka odczytu zmienia się po każdym dopisaniu wyrazu. Zabieg ten jest celowy, ogranicza bowiem każdej nowej osobie znajomość wcześniejszej „fabuły” i możliwość stworzenia „zbyt spójnego” wątku. Zależnie od długości „ramki odczytu” powstały tekst przypomina bardziej konfabulacje ad hoc na potężnym kacu lub sałatę słowną schizofrenika.

Jako autor sięgam następnie do bazy danych i zajmuję się wtórnym uspójnieniem stylistycznym i gramatycznym powstałych zdań – z reguły moja ingerencja w tekst nie przekracza paru procent objętości tekstu. Następnie na zasadzie kolażu z dostępnych zdań komponuję gotowy (u)twór.

Na projekt można spojrzeć na przykład jak na swego rodzaju dziennik lub zautomatyzowany test projekcyjny gdzie autorem/probantem jest kolektyw przypadkowych ludzi współtworzących historię.  

Ilustracja: Krzysztof Schodowski


Janusz Pieruń (1993) – orędownik nowych mediów i amator metawerystycznego tromtadractwa. Absolwent filozofii, w wolnym czasie poluje na UFO w jednym z świętokrzyskich powiatów.