I
Kurczak wszedł przez drzwi,
dobrze, że przynajmniej drzwi,
pomyślałem, równie dobrze
mógł wymyślić coś innego,
jak Małpa, która na Bananie
przypuszcza szturm na nasz
zamek. Strasznie im się nudzi
ostatnio i już przechodzą same
siebie, wkrótce cała trzoda z
Arki Noego zwali nam się na łby.
Dadzą nam popalić za tysiąclecia
nędznej dyktatury. Dyktator?
Przecież to Piżmak w kapeluszu!
Przykleił wąsy i od razu myśli,
że ważny. O nie, moi mili, co to
to nie, drodzy państwo. Żeby
zarządzać krajem w demokracji
wymaga się przynajmniej kciuków
przeciwstawnych, a tutaj przecież
mowa o bardziej wyrafinowanej
formie rządów (autarchii). Nie
możemy pozwolić, żeby rządziła
nami banda inkompetentnych imbecyli.
Muszą znać swoje miejsce. Prawda,
prawda i jeszcze raz prawda nas wyzwoli,
nas i wszystkich innych, choćby
nie chcieli, ale mieli ropę. Lubię
przystanki autobusowe, lubię jak na nich
cisną się Żyrafy. Widzieliście kiedyś
Żyrafę na przystanku? Musi kurczyć
szyję, powiadam wam, komiczne!
Wszystko jest śmieszne, jeśli znać
proporcje: 1,61803398874…
i tak dalej. Nie zrozum mnie źle,
to, że mówię do ciebie w liczbie
pojedynczej nie oznacza, że nie możesz
stać się częścią liczby mnogiej. Mojżesz!
Wszyscy możemy. Wspaniałe są czasy,
wspaniałe ich możliwości. Możliwości
nasze to możliwości czasów to
możliwości nasze et cetera.
II
To chyba było gdzieś tutaj,
za tą górą lub za Mandarynką,
za Mandarynką też może być.
Nie pouczaj mnie, ja dobrze wiem
co może być, a czego nie,
czytałem Hawkinga, czytałem
wszystkie mądre rzeczy. Mnie
nie zamydlisz oczu. Skąd u ciebie
tyle jadu, tyle nienawiści, nie rozumiem.
Czy cię rzuciła Liv Tyler? Zwiń żaluzje,
od razu poczujesz się lepiej.
Nie wiem co poczucie ma tutaj
do rzeczy. Awokado. Moje Awokado,
co ci uczyniłem? Czym ci zawinił? Daj,
zabliźnię rany, pochucham, podmucham,
opowiem o duchach, od razu poczujesz się
Jak na tureckim kazaniu, powiadam.
Wysoki Sanhedrynie, wnoszę o odroczenie
świadka, gdzyż nie jest z Pełnarozumu.
Tylko mieszkańcy Pełnarozumu mają
dość klepek, żeby publicznie się spowiadać
przed bandą starców w okularach,
z których połowa to przebrane Kiwi,
powiadam, Kiwi! i nie odwołam swych słów,
tak mi dopomóż Bóg i Iluminaci,
ludzie piją wodę gul gul gul. Gulgule
żyją w Ameryce i nazywają się Indyki,
ale my dobrze wiemy, że to spisek,
prawdziwą pocztę mają tylko
Thurn und Taxis. My wszyscy
musimy się nauczyć, że to, co dostajemy
pod nazwą paczek, to tylko bibuła
z przyklejonym fotomontażem udającym
trójwymiar. Prawdziwe rządy ludu
byłyby anarchią, dlatego musimy znieść
nierządy jak, nie przymierzając, Kura
złote jajo. Skurwysyny. Myślą,
że wszystko nam zabiorą, ale to
my sobie zabierzemy. A jak będziemy zabierać,
to ukradniemy do torebki i wyślemy pocztą,
taką normalną, z paczkami i poczmistrzami,
i wielkim świecącym neonem PRZEPRASZAM.
Tak czy siak było to ciekawe towarzystwo,
mam nadzieję, że jeszcze kiedyś
przynajmniej zjesz z nimi Pomarańczę,
choć to kanibalizm, bo pisany z dużych liter.
Walka na noże nie mogła skończyć się dobrze,
wszyscy w szpitalu, Kot ze złamaną nogą.
Dobrze, że przynajmniej kości mu się
zrastają, gorzej, że trzeba go karmić
ciepłymi lodami wprost z woreczka.
Ty myślisz, że myślę, że ty myślisz, że
ja myślę, że ty, ale ja tak naprawdę
nic a nic nie myślę, to muślinowy
pic na wodę fotomontaż. Ach, jakie to
piękne słowo, jak Persefona, Trocki
albo infolinia, szczególnie to ostatnie,
najbardziej. Prosimy czekać
na połączenie po sygnale.
III
Grad jest albo go nie ma,
a jeśli był, to jest, a jeśli nie był,
to skomplikowane, zawsze jest
skomplikowane. Relacje
z meczu fuzzyballowego: ty strzelasz,
on cię jebie, on – wielki i straszliwy…
Sporty hipotetyczne mają to do siebie,
że nikt nie jest w nie dobry. Gówno
prawda. Mogę wymyślić co zechcę,
nawet sport, w który
będę mistrzem świata, popatrz
Nie, nie chcę patrzeć, patrzenie
to oszukiwanie. Już drugi raz
podobne oszustwo w tej samej lidze,
to się nie zdarza. Łubki i ludzie,
polichromie i diabazy, katafrakci
widmowych egzystencji pisują
przydługie listy do redakcji, w których
żalą się na podwyżki cen ropy, nie tej,
o której była mowa, innej, w zębach,
którą dentyści odsysają jak bagno
po zawyżonych w imię walki z
inflacją i bezrobociem cenach. Kapitał
ruchomy, nieruchomy, kapitał zastrzelony
z przerdzewiałej flinty dziadunia. Proces
rozkłada się na czynniki pierwsze, drugie,
piąte i osiemnaste, aż do usranej śmieci,
choć wystarczyłoby zakrzyknąć: masła!
Masła i igrzysk, oto nasze nowe motto
i herb: masło z wawrzynem na głowie,
przepiękne. Nie będzie nam mówił nikt,
kto nie hodował wąsów przynajmniej przez rok,
więc z automatu wyłączam wszystkie kobiety,
tak, wszystkie kobiety są wyłączone,
korzystajcie z chwili panowie (nie było go wiele).
Podgrzybki i Podkurki chcą wam przekazać
coś bardzo ważnego, przekazujemy im czas
antenowy za pieniądze podatników. Ludzie!
Myjcie ręce! Myjcie ręce szczególnie teraz,
gdy porzucacie nas na Śmietniku Historii, tam,
gdzie wszystko się rozstrzygnie, będziemy
czekać, podpisano, Frodo i Sam, jego wierny
sługa, z Shire. Jak widać, ktoś nie wiadomo
kiedy podniósł stawkę i nawet nie raczył
nam powiedzieć, to jakby rozbierany
zamienić w rosyjską ruletkę! A nie mówiłem?
Nie, nie mówiłeś, albo mówiłeś bardzo dużo,
ale nie słuchaliśmy, bo dobrze wiesz
jak hipnotyzujące potrafi być patrzenie
na gołą melodię bez sesnu, sensu stricte sensu
tu nie wiele, a chodzi tak naprawdę (naprawdę),
że
IV
TWOJE ZDANIE JEST NAPRAWDĘ TWOJE
TYLKO JEŚLI JE ZAPISZESZ I ZAPIECZĘTUJESZ
PASEM CNOTY COPYRIGHT © ( i jeszcze raz,
na wszelki wypadek, ©)
Ilustracja: Małgorzata Greszta
Kazimierz Fajfer (ur. 1999) – debiutował opowiadaniem w antologii „Flash fiction” (Ha!art 2016), współautor powieści kolaboratywnej „Pizza Polska” (Ha!art 2019). Publikował teksty w „Tlenie Literackim”, „Wizjach”, „Obszarach Przepisanych”, na stronie wydawnictwa j oraz w zinie „Monstwór”. Prowadzi bloga konceptualnego oraz kanał Unready Made na platformie YouTube.