Oswoić fuzję. O książce Karoliny Kapusty

Fuzję uznaję się za synergiczne połączenie w spójną całość informacji z różnych odseparowanych od siebie, najczęściej fizycznie, źródeł. W fuzji bordo – debiutanckiej  książce poetyckiej Karoliny Kapusty – synergii jest wiele, tak samo zresztą jak antagonizmów. Pojawia się choroba i ciało jej ulegające, a momentami z nią przegrywające. Zarazem nie brakuje też nadziei na ozdrowienie. W wielu wierszach czuć niepokój, zagubienie i namacalny wręcz, trudny do przezwyciężenia ból – nie tylko ten fizyczny, ale również psychiczny. Pośród tych afektów przebijają się momenty radości, błogiej nostalgii, refleksji i reminiscencji ulotnych chwil. Wszelkim stanom, mniej lub bardziej odczuwanym, towarzyszy jednak ciało – przedstawione niezwykle sensualnie, ale także materialnie. To ono najbardziej interesuje Kapustę i to z niego czyni ona głównego bohatera swoich wierszy.

We współczesnej polskiej poezji zaobserwować można zresztą nasilenie tendencji do wykorzystywania ciała jako przekaźnika różnych treści. Od metafizycznych rozważań, przez rozliczanie się z trudnym dzieciństwem i okresem dorastania, po odkrywanie siebie i swojej seksualności – poetki i poeci chętnie posługują się kategorią cielesności. Zauważyć to można choćby we wszystkich trzech książkach poetyckich Urszuli Honek, poezji Justyny Kulikowskiej, czy w najnowszym wyborze wierszy Laury Osińskiej vel Anny Adamowicz zmyśl[  ]zmysł. Istotna w debiucie Kapusty wydaje się jednak zwłaszcza kwestia maladycznego podejścia do fizyczności. W jej wierszach pojawia się bowiem przede wszystkim ciało chore, cierpiące, ale także próbujące pokonać chorobę oraz przezwyciężyć ból:

co utuli i ukoi co ból a co noc od win uwolni

doraźnie chmiel mak mleko miód melatonina
ukołyszą dziurawiec hydroksyzyna
a przymuszą trazodon zolpidemu winian

Niebagatelne znaczenie, jeśli mowa o maladyczności książki Kapusty, ma wiersz o tajemniczym tytule C81 – najkrótszy z całego tomu, a jednocześnie najmocniej zapadający w pamięć. Lepsze zrozumienie tej jednowersowej miniatury umożliwia uświadomienie sobie, co kryje się pod zagadkowym kodem, składającym się z jednej litery i dwóch cyfr, który posłużył poetce za tytuł. Jest to medyczny skrót, oznaczenie dla choroby nowotworowej układu chłonnego, nazywanej Chłoniakiem Hodgkina, chorobą Hodgkina lub ziarnicą złośliwą. Wznowiona subskrypcja wskazywać może więc na nawrót, a także klęskę słabego, śmiertelnego ciała, które po długiej walce ponownie przegrywa. W wierszach Kapusty choroby dotyczą nie tylko fizyczności, ale często również psychiki podmiotek i podmiotów oraz bohaterek i bohaterów lirycznych. Niepokój towarzyszący tym dykcjom pogłębiają przesłanki śmiertelności materialnego ciała, stającego się niejako klatką, więzieniem, w którego przestrzeni miota się dusza. Kapusta nie romantyzuje w swoich wierszach ani czysto fizycznego bólu, ani psychosomatycznego cierpienia. Z niezwykłą precyzją, skupiając się na mikroskali zjawisk i stanów, pokazuje je takimi, jakimi są – ze wszystkimi cieniami i niewieloma blaskami. Procesom pogrążania ciała i umysłu w chorobie, jak i zdrowienia, towarzyszy dosłowność, trudny naturalizm, niekiedy wręcz turpistyczna brzydota jak w wierszu papier ścierny:

rozdrapywanie strupów i układanie z nich puzzli
żelazny posmak pod paznokciem

Ta osobliwość obrazowania staje się możliwa dzięki wykreowanej przez autorkę bezpośredniej, otwartej i szczerej obserwacji rzeczywistości w wierszach. Sprzyja ona także snuciu opowieści, które nie mieszczą się w ramach maladycznych dyskursów. Ciało i jego sensualny opis służą bowiem Kapuście do opowiedzenia o czymś, co zamknięte jest w jego zawodnej fizjonomii i szczelnych, czysto fizycznych ramach, a jednocześnie poza nie wykracza. To przejmująca liryczna narracja o doświadczeniach, które odczuwać można zarówno na poziomie emocjonalnym, jak i materialnym, o bólu oraz cierpieniu związanym z chorobą, która niekoniecznie osłabia organizm, a duszę – bólu istnienia. Podmiotka liryczna próbuje stawić czoła rzeczywistości, ciągle wystawiającej ją na próby i testującej jej granice wytrzymałości. Co więcej, poszukuje ona bezpiecznych przystani, miejsc, do których ucieczka pozwoli odnaleźć schronienie – nawet jeśli podróż ta odbyć może się jedynie w myślach. To gdyńskie porty, bulwary, deptaki i plaże okazują się przestrzeniami, w których ukrywa się podmiotka, a także bohaterowie liryczni wierszy Kapusty:

czuły jest dzień na plaży
mokre nogawki bezbronne kostki
kiedy tak przechylasz głowę
odkrywam skrawki mięsa

Niejednokrotnie ciało jest u Kapusty  także pretekstem do rozmowy o relacjach międzyludzkich – cykl gdyński znowu doskonale to oddaje:

nie ma już pod palcami czułości co kazała
kształty twarzy gładzić niby babki z piasku

Maladyczne narracje nie raz przerywane są przez niezwykle sensualne, a także szczere – jak się zdaje również intymne – obrazy romantycznych relacji, wspomnień i afektów. Perspektyw tych dotyczy choćby quasi-dialog w wierszu Szpitalne łóżko Jane Doe czy obfity w dwuznaczności liryk łysy narcyz:

czy obudziłeś się włosami na poduszce
czy rozsypałeś się pod prysznicem co cię teraz
chroni przed zimnem czy zaciskasz zęby na twardo

To właśnie zawoalowany, niejednoznaczny, często skupiony przede wszystkim na rymie i rytmie język wiersza sprzyja konceptualizacji owych relacji.

W debiucie Kapusty widać również ogromną dbałość o warstwę brzmieniową – i to nie tylko w wierszach stylizowanych na dziecięce rymowanki (takich jak zgadywanka czy wyliczanka). Momentami można mówić o niesamowitej płynności fraz, a wręcz śpiewności całości:

we wnękach gęsto
a wnęki ciasne
we wnękach głośno
a wnęki głodne
gęsto a ciasne głośno a głodne
ciasno i gęsto i głośno i głód

Niezwykle istotne wydaje się także podporządkowanie frazy indywidualnemu, jednostkowemu doświadczeniu – skupionemu zarówno na fizycznych, jak i emocjonalnych doznaniach. Warstwy: brzmieniowa i semantyczna wierszy zdają się być dla poetki równie ważne – uzupełniają się nawzajem, a z tej symbiozy powstaje ciąg nowych znaczeń. Przywodzić może to na myśl poszukiwania rytmu, który za Ezrą Poundem można nazwać „absolutnym” – oddającym wyjątkową jednostkowość ludzkich przeżyć, które zarazem zachowują mnogą relację z tym, co wobec ja zewnętrzne. Dla amerykańskiego poety możliwe było to właśnie przy pomocy odzwierciedlenia w wierszu – zwłaszcza jego brzmieniu – rytmu drżenia człowieczej duszy, ścierającej się z ukształtowaniem środowiska wokół podmiotu. Przełożenia te organizują specyficzną melodię dykcji Kapusty:

tyle targań
symptom
tyle targań
szkarłat

prędzej czy później
oplączą cię nitki
wywiną na drugą stronę

a to jest żywe zwierzę
a to jest prosty lot

Wyjątkowa rytmiczność, a często również powtarzalność określonych fraz lub homofonicznych wyrazów, sprawiają za to, że wiersze z fuzji bordo zdają się uruchamiać nowe przepływy zwłaszcza przy głośnej lekturze:

pod skórą mokro
pod skórą brud
moją woń od woni świata
oddziela miękki twór

Sensualność frazy, cyzelatorska precyzja językowa i brzmienie wierszy wskazują, że debiut poetki urodzonej w Gliwicach to więcej niż głos w sprawie czy suplement do popularnego dyskursu maladycznego. Najbardziej zaskakujące nie są jednak brutalne, naturalistyczne wręcz opisy chorób, stanów bólu i cierpienia, ale to, że podmiotka i bohaterowie liryczni wierszy Kapusty nie porzucają nadziei – wobec świata, innych i siebie samych. Ostatecznie – jak powiedziała sama autorka w jednym z wywiadów towarzyszących premierze fuzji bordojest tutaj całkiem pięknie.

Karolina Kapusta, fuzja bordo, Biuro Literackie 2023

Ilustracja: Jula Drabik

Zdjęcie książki ze strony wydawcy


Kinga Borto – ur. 2000, studentka filologii polskiej na specjalności krytyka literacka i artystyczna na Uniwersytecie Wrocławskim, zajmuje się głównie współczesną prozą i poezją oraz feminizmem (w każdej postaci i formie). 

Jula Drabikhttps://www.instagram.com/jula_drabik