Umcy, umcy, umrzyj tu z Dobrawą, co leży pachnąc na styku lnianej koszuli z Zakazanym Lasem. Kogo kochaliśmy, a kogo pragnęliśmy, funkcjonując w limbo? Kto nas – hipogryfy, algi, klasyków lądowania w terenie pół-przygodnym z zadymieniem wewnątrz kokpitu (potem bez)? Unspeakable coś tam! Chleb, masło, ponowne narodziny i coś do chleba. Odrobinkę igrzysk na wschodniej flance NATO, drobnymi kroczkami z playlistą w pustkę między Kwisą a Łabą lub też na Boiler Room na zielonym Wolinie w noc Kupala. Czy ktoś prócz mnie słyszał ten huk na Teofilowie? Ktoś wie czemu okolice Bogatyni i Lubawki tak jarzą? Prześcieradło frotte z gumką. Ach, mieć ją i ściągnąć jej koszulkę takim ruchem, żeby był to krok w kierunku światła. Ludzkości zostaną rzucone. Czarny kwadrat na białym tle – to wszystko na dziś.
Cięciwy z grzywy jednorożca, panie. Ludy koczownicze
pieczołowicie zdobiły uprzęże koni, przemierzając stepy chwili. Gdy na koniec zajadano się haszem
on zostawał na zębach, robił tysiąc zdjęć tego zachodu słońca nad źdźbłami, ronił łzę nad nimi.
Haplogrupo czy najchętniej nie schrupałabyś swojej „struktury pragnienia”? A fe. Pustka ani myśli
się osiodłać, ty, osobo, do zmiany łakniesz piknięcia, piknięcie zabierzesz z sobą do kurhanu.
Dziś nad trawersem najwyższej z wydm księżyc ostry jak krysnóż. Dziś muszę zanieść
bieliznę wierszy do maga, rozebrać k s i ę ż n ę d o n a g a . Dziś sprzedam 12 starannie pomalowanych
na biało palet. Planet. Chodź, pokażę ci drogę na s a g ę swoim trybem, tempem, torem razem
z chlibem, zębem, core’m.
Filmy po mnie spływały jak plazma, sny puchły jak izotopy; chciałem dobrze, robiłem dobrze i źle, więc żyłem źle. Jądro rozszczepiało się i od czwartku częściej było po prostu bez sensu, jednakże kiedy cokolwiek z sensem, wtedy może i nawet z większym niż do tej pory. UFO na ciemnych polach, UFO w Kongresie. Nie można być aż tak szczęśliwym, nosząc określony model przeciwdeszczowego poncho. Koniec pewnego porządku mówię. Ale jaki piękny to porządek, ripostuje ona, stając NA WPROST księżyca jak jakaś Harey z Solaris. Jeśli jakieś „z przodu”„z tyłu” możesz wyobrazić sobie, jesteś więźniem swego ciała, duszy wcale nie ma w tobie. UFO to my, porywamy się, poddajemy oględzinom, szukamy z i a r n k a. Dzisiejszym sekretem jest jednakże to – pełnokrwista pełnia w Wodniku, jak wodorowa eksplozja przeziera spomiędzy sosen, wszystko, co najpiękniejsze i czego najbardziej się baliśmy. Przyjdź.
Często na brzeg chodziliśmy skrótem, ale w tym roku skrótu już nie ma.
Podałem mu wszystkie opcje prócz tej, która całkiem go wyzwoli. Podałem
sobie wszystkie opcje prócz tej, w której zachowuję twarz. Nie chodzi o to
by napisać wiersz i go przeczytać. Robi się chłodniej. Autobus czekał na pętli
w lesie z otwartymi drzwiami, za nimi gęsta ciemno ść i teraz wiatr porusza lasem
budząc szelest, który kończy lato, a autobus dziwnie nie rusza, stoi.
Ilustracja: Małgorzata Greszta
Kuba Niklasiński – wydał trzy książki z wierszami, ostatnio Kody Konami (2023). Mieszka w Krakowie.
Małgorzata Greszta – przygotowywała ilustracje i eseje wizualne do magazynów „Wizje”, „Czas Kultury”, „Glissando”, z którym współpracowała również jako graficzka odpowiedzialna za projekty okładek i skład. Jest autorką prozy poetyckiej, opowiadań SF i artykułów społeczno-kulturowych, które zazwyczaj sama ilustruje. Uczestniczyła w kilkunastu wystawach w kraju i za granicą m.in. The Wrong Biennale, 1st Feminnale of Contemporary Art w Biszkeku. Jako autorka i twórczyni wizualna jest zaprzyjaźniona z Galerią 01.