“Status” przyprawia współczesne społeczeństwo o zawrót głowy. Otacza nas zewsząd, każdy chce zaistnieć na swój własny sposób. Jedni pragną olśnić intelektem i wiedzą, zgłębiając tajniki fizyki kwantowej, inni liczbą lajków na Instagramie lub luksusowymi gadżetami typu Rolex na nadgarstku, Lamborghini w garażu czy prywatnym odrzutowcem na lotnisku. Bez względu na to, co daje Ci ten blask.., stary! Daj wszystkim znać, że jesteś ponad innymi, że jesteś więcej warty, a społeczeństwo krzyczy: “Błyszcz!”.
Jako prawdziwy Raver, czuję się w tym świecie jak samotnik patrzący na nocne niebo w bezchmurną noc. Nie dlatego, że jestem nim zachwycony, ale dlatego, że na tym nieboskłonie roi się od gwiazd. W głowie aż zabrzmiał mi fragment piosenki Fisza:
“I nic nie widzę czarno, czarno i gwiazdy
Od lat nie było takiej jazdy, bo tu są same gwiazdy” (Same gwiazdy)
Kiedy spojrzymy na tą niesamowitą czerń nad nami, pełną migoczących punkcików, słuchając naszej ulubionej muzyki i relaksując się w otoczeniu unoszącego się ulubionego dymu, możemy się trochę pośmiać i zastanowić, czym mógłby być dla Raverów ten wspomniany “Status”.
Właśnie teraz, gdy to piszę, z głośników dobiega stary kawałek Armina Van Heldena, a gdzieś z tekstu moje ucho wyłapuje: “Who are you? You say I’m not living right. Everything I try to do, you haven’t walked in my shoes”.
No właśnie, “buty”, “moje buty” – tak sobie pomyślałem. Nawet dosłownie są one częścią naszej garderoby, w której kryje się cała nasza historia życiowa, zwłaszcza jeśli w nich dużo tańczysz 🙂 To one są świadkami wszystkich naszych imprezowych przeżyć, wszystkich kilometrów, jakie pokonaliśmy, przemierzając trasę od klubu do klubu, od festiwalu do festiwalu, poznając niesamowite miejsca i uczestnicząc w magicznych imprezach. Można z nich wyczytać, jak często i jak namiętnie tańczysz, podróżujesz i celebrujesz każdy “Rave Moment”. Te brudne, zużyte buty mają największą wartość, nie muszę tłumaczyć dlaczego. Bez wątpienia dla Raverów buty są jednym z symboli ich “Statusu”.
Nie wiem, czy Ty też tak masz, ale ja po przeżyciu czegoś niesamowitego, chcę to zapamiętać. W tym celu przydają się pewne “pamiątki”. Najlepsze z nich to te zdobyte, jak potajemnie zdarty plakat ze ściany, ulotka zabrana z baru, opaska starannie zdjęta z nadgarstka, żeby jej nie uszkodzić, bilety wstępu czy kilka zdjęć zrobionych podczas tego wydarzenia. Życie nauczyło nas, że nigdy nie wiemy, kiedy na naszych oczach tworzy się “Historia”, a my akurat jesteśmy jej częścią. Dopiero czas to zweryfikuje. Niektórzy Raverzy mają całkiem spore kolekcje takich “pamiątek”, a zbieranie wspomnień ma długą tradycję w świecie Rave, sięgającą nawet lat 80. Dzięki temu czasami możecie zobaczyć na Facebooku czy Instagramie plakaty z kultowych miejsc, które już dawno zniknęły w przepaści czasu, zdjęcia legendarnych DJ-ów w jeszcze bardziej legendarnych miejscach i poczuć odrobinę ducha dawnych “raves”. Myślę, że wielkość takiej kolekcji można również podciągnąć pod pojęcie “Rave Statusu”.
Gdybym miał wymienić jedną niematerialną rzecz, która świadczyłaby o “Statusie” Raverów, to bez wątpienia byłaby to wiedza! O tak! To chyba oczywiste, że prawdziwy miłośnik muzyki chce ją rozumieć, porozumiewać się nią, oddychać nią i znać jej historię. Jeśli jesteś jednym z nas, polecam naszą serię podcastów z cyklu “Making Waves”. Tam na pewno znajdziesz wiele ciekawych opowieści o muzyce:
Wiecie, Raver bez chęci zgłębiania wiedzy to nie Raver, to tylko Clubber, czyli dziecko mody zagubione w tłumie, szukające rozrywki w alkoholu, podrywaniu i lansowaniu się na czymkolwiek, co akurat jest modne.
Dobra, postanowiłem zapytać innych Raverów, co dla nich oznacza taki “Status”. Ciekawi was, co usłyszałem?
Pierwsza grupa, którą nazwałem “napierdalaczami”, mówi, że najważniejszy jest sprzęt do odtwarzania muzyki. Według nich, “jedyny dobry system to system dźwiękowy” #pdk. Prawdziwy Raver musi mieć coś, na czym “napierdala basem”. “Jeśli kochasz muzykę, musisz mieć sprzęt, aby jej słuchać i dzielić się nią z innymi np. sąsiadami” (zażartował jeden z odpowiadających). Okazuje się, że kilka osób również uważa, że dobre nagłośnienie samo w sobie stanowi już pewien “Status”.
Niektóre odpowiedzi, które usłyszałem, odebrałem jako żartowanie z tego, że w ogóle zadałem takie pytanie. Jedna z Pań jednak powiedziała z uśmiechem na twarzy, że dla niej Raver o najwyższym “Statusie” to ten, którego bramkarze w klubie znają po imieniu, barman wie z góry, co chce zamówić, a DJ zaprasza na scenę. Umieszczam to tutaj jako głos Rave-ludu i pozostawiam bez komentarza, chociaż sam mam kilka przemyśleń na ten temat.
Kolejna grupa odpowiedzi mówi, że kondycja fizyczna jest ważnym czynnikiem dla Raverów, decydujących o ich “Statusie”. Bez dobrej kondycji nie będziesz długo tańczyć na parkiecie, a wracając do domu przed północą, nie możesz nazywać się prawdziwym Raverem. Im później wracasz z imprezy, tym wyższy jest twój “Status”.
Inna osoba odpowiedziała mi, że dla niej najważniejszym momentem decydującym o tym “Statusie” jest, kiedy ktoś pochwali jej doskonały gust muzyczny i zdolność do odkrywania nowych, interesujących utworów. To jest nagroda za godziny spędzone na przeglądaniu internetu w poszukiwaniu muzycznych perełek.
Kolejnej osobie nadałem ksywkę “Shazam”, bo jak stwierdziła: “Jeśli nie rozpoznasz każdego utworu po trzech nutkach jak w ‘Jaka to melodia’, to co z Ciebie za ‘Raver’?” Dla niego prawdziwym znakiem Ravera jest znajomość każdego beatu, każdej melodii, każdego dźwięku, umiejętność rozpoznania każdego instrumentu, który pojawiają się w utworze, zna to wszystko lepiej niż swoją własną kieszeń.
Na koniec, pozostaje nam ostatnia grupa “Statusowców”, nazywanych przeze mnie “Sekretnymi Lokalizatorami”. Tak! To ten typ, dla którego o najwyższym statusie Ravera świadczy to, że wie gdzie organizują się najbardziej tajemnicze i sekretne imprezy, ma dostęp tam gdzie dostają się nieliczni, wie o każdej takiej inicjatywie i jest wszędzie.
A jeśli zadałbym Tobie, drogi czytelniku, takie pytanie, co byś odpowiedział? A może któraś z powyższych odpowiedzi najlepiej pasuje do Ciebie? Daj znać w komentarzu!
Pozdr!
Ilustracja: Jula Drabik
ASID – chimera człowieka i kosmity. Uciekł z hodowli mutantów prowadzonej przez Przemysława Czarnka i ukrywa się między ludźmi. Lubi tutoriale z Photoshopa.
Jula Drabik – https://www.instagram.com/jula_drabik