Dwie prozy poetyckie

Karolina Krasny | Opublikowano w: #8, literatura

pierwsze mistrzostwa w jo-jo z człowieka  

tło historyczne

Fakt stanowiący o początku świata: Maxwell miał trójkąt, koło i raka, z pomocą kleju, łez i promocji stworzył z nich zestaw do autodestrukcji (bo widzieć w kolorze to znać datę śmierci, daję im nazwy żeby nie stracić, chodzę na boso myśląc o deszczu, mam kosz cienkich linek i sto małych kroków).

geneza

Ciężarek i szpulka (bestia i piękna, ciężar i szpilka) skuły się w jedno i wżarły w materie, robiąc dość miejsca na siebie i typa, na pół wskaziciela, na ruch obrotowy i ruchy ogólnie. Robić to znaczy znać moment pędu/pędzić to znaczy wiedzieć jak zacząć (styl zawodnika rodzi się w płodzie, potem jest tylko brain twister i freestyle). 

  1. Bądź moim jo-jem, a ja będę słońcem;
  2. Za walk dog i winde dam Ci rock the baby;
  3. Kosmos się kurczy psychoruchowo.

mieści glob główny w pętli z wiskozy

.

.

wiskozy z pętlami globów i mieścin.

naucz mnie głosić że mówi się wiecznie

.

.

wiecznie mów głośno do mnie i we mnie.

montaż

rozebrać (rozbebrać, wyciumkać). Wy-stylizować na finisz po healing, My-śleć do końca o nim jak żywym. Ja-sną karnacje przekuć na jesion. On to archetyp, kieszeń to wtórna.

Jeśli jest odwrót to wraca się w palce. Jeśli jest ciało to powrót jest ciepłem.

— Mogę mieć w garści i ciebie i resztę, szybko rozmienić słowo na drzazgi, mogę ci kuku i ciebie w bambuko, jeśli nie zgodzisz się zostać za friko/jeśli nie zgodzisz się wracać tu zawsze/jeśli zastygniesz o włos na włosku, końcu układu, cyplu z człowieka,

kim jestem jeśli nie bogiem momentu?

Mistrzostwa

jo-jo stoczyło się z pięciu ton gruzu. 

pocztówka sks

kotwiczenie

– moja szkoła, duża sala, wielki huk i gruba frota, trzeci brak, obcy łyk, własny look i pot i styl, NP pisane blizną i śliną, gnijące w wargach tusz i pesteczki, tyczka i beka, tlen i materia, rozdziewiczanie szkolnych ze srebra –

opracowanie

miejsce akcji jest tutaj (gdyby miejsce było czasem nazwałabym je dzisiaj) (gdyby czas się gdzieś kończył stałabym na linii)

drugoplanowym rodzi się wtórnie, wtapia się w fale wysłane przez wyższych, staje się ciągłym czekaniem na team work, na

-stawiam na ciebie, bądź moją córką, jak dla mnie jesteś lepsza od reszty

*Zostać wybranym to znaczy żyć długo, mieć stado dzieci i szanse na awans, zostać ostatnim to znaczy kaleka, wieczna samotność, kolor jesieni,

w zimie był polar, latem jest skóra.

kontekst: pachniało

żywym kurzem. Reszta była martwa (reszta czyli wszystko, co nie było ruchem).

W domu była nas czwórka, pachnęliśmy tak samo, każdy z inną

blokadą, trzecią warstwą, i tak

moją siostrę blokował krem, musiała się nim smarować żeby nie zakrwawić łóżka, moją mamę blokował Reveal, Reveal od Halle Berry, mojego tatę blokowało ciało, bo pachniało inaczej od niego, pachniało bardziej jak węgiel.

Kazałam im skakać, między spaniem a czarną herbatą, kazałam im wyrzec się ciszy, biegać, bo chudnąc nie da się umrzeć. Mieliśmy balkon i całe pół piętra.

Nasze okna nie miały ścian, = widzieli nas wszyscy sprinterzy z sąsiedztwa, ametropiści, amen mężczyźni i ergo kobiety, chłopcy z betonów wiązanych przez matki (zbyt duże dziewczynki z planami na wczoraj, smycze o mocy azymut i mięso). Robili rankingi: naszych ciał, naszych kaw, powierzchni zmąconych od kury i piany; punkty to były kilo i chochle, jak miałam kłamać gdy byłam cyferką (?), rzucić z dwutaktu to znaczy zrobić to dobrze.  

sala była niedysponowana

kiedy ja przestałam krwawić, sala nie miała kątów, była kręgiem z gwizdu i umierania. Mogłam się schować tylko w jej <centrum>, mieć szanse na wieczność i 0 w orbicie, robić pół pełny w celu odbicia,

obrazem był sufit i mikro pośrednik.

na końcu pozdrawiam siebie

zza świata czasu i ruchów.

Każdy mój dolny ulepił ci kości/bieg typu skrzyżny zaplótł ci lata/skip alfabetu dał prawo głosu. Jesteś tam wielkim dowodem na podskok.

Ilustracja: Susanne Szombara

Korekta: Michał Rymaszewski


Karolina Krasny – ur. 1999, inżynier architekt, pisze

Auteczko (Susanne Szombara) – w wieku 4 lat płynie czytałam oraz opanowałam tabliczkę mnożenia. Po ukończeniu szórtego roku życia wstąpiłam do zakonu iluminatów, by wkrótce stać się ich opatem. Potem porwali mnie kosmici z Wielkiej Rady Międzygalaktycznej. Przekazali mi oni tajna wiedzę z którą wróciłam na ziemię.