Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
I każdy nie wiem, jak się wytężał,
To nie udźwigną, taki to ciężar.
Julian Tuwim, „Lokomotywa”
Ciasnota, duchota, fetor, gorąc, nadmiar, natłok, odór, parcie, pot, przepełnienie, przyduszenie, przygniecenie, skupisko, smród, stłamszenie, stłoczenie, ścisk, wilgoć, wydzieliny, zaduch, zgniecenie.
Wyobraź sobie wszystkich tych muskularnych mężczyzn. Jak oni w białych koszulkach na ramiączkach i granatowych spodenkach. Jak razem, synchronicznie, każdy ze srebrnym krzyżykiem na spęczniałej szyi.
Jak oni synchronicznie te ciężary dźwigają.
CHÓR CIĘŻAROWCÓW, pieśń ch óru ciężarowców w rytm tłustego beatu.
You wanna…
You wanna…
You wanna hot body?
You wanna Bugatti?
You wanna Maserati?
You better work bitch
You wanna Lamborghini?
Sippin’ Martinis?
Look hot in a bikini?
You better work bitch
NEGACJA/POSTAĆ SZCZĄTKOWA
To kwestia odpowiedniego zaprogramowania.
AFIRMACJA/POSTAĆ SZCZĄTKOWA
Może bardziej przygotowania. To taki proces przysposobienia do pewnych ról, które i tak musisz przyjąć. Nie ma wyjścia. To jest jakby ewolucyjnie konieczne, pierwotne i autentyczne, rozumiesz? Sprawa poważna. Najwyższej wagi. To jak ten moment, kiedy rano wąchasz upocone skiety, żeby sprawdzić, czy jeszcze dobre, i od razu wiesz, kim jesteś. Wszystko jest stałe, niezmienne, bo wiesz, że jesteś właśnie nim. Kwestia tożsamościowa, poważna i najwyższej wagi.
NEGACJA/POSTAĆ SZCZĄTKOWA
Miałem takie parę miesięcy, że robiłem to regularnie, z pewnymi wyjątkami. No tak w mieszkaniu po prostu. Pamiętam, na święta od rodziców dostałem wtedy hantle, takie do podnoszenia, no i ja podnosiłem te hantle. Pamiętam jeszcze, że babcia powiedziała mi później, że wyglądam jak chłop. I to dziwnie wybijające mnie z kolein dyskursu o męskościach stwierdzenie sprawiło, że zrobiło mi się miło. Zrobiło mi się miło i wstydzę się tego. I co to w ogóle niby znaczy?
BABCIA BRYGIDA
No… wreszcie tak jakoś przybrałeś. Teraz to wyglądasz jak chłop.
AFIRMACJA/POSTAĆ SZCZĄTKOWA
Ale co znaczy? Totalnie nie rozumiem, o co pytasz. Nie widzę tego po prostu.
NEGACJA/POSTAĆ SZCZĄTKOWA
Męski, mężny, hardy, samczy.
Co znaczy wstyd za własne ciało, wstyd przed sobą. I ta irracjonalna potrzeba przynale żności do czegoś, co pozornie jawi się jako sprzężone z płcią, sprzężone z zasadą konkurencji u swoich podstaw.
CENZOR
Ale miało być o sporcie.
RESZTKI NARRACJI
Tutaj historia jest szczątkowa i raczej drugorzędna. Raczej nie chodzi o sport. To, o co chodzi, zainfekowało opowieść o sporcie. To, o co chodzi, infekuje każdą próbę składnej wypowiedzi.
LOUIS FERRIGNO
Louis Ferrigno, dwadzieścia cztery lata, były pracownik stoczni, zwycięzca tytułu Mr. America i dwukrotnie Mr. Universe. Teraz stara się o tytuł Mr. Olympia. Louis mieszka z rodzicami na Brooklynie w Nowym Jorku. Mierzący sto dziewięćdziesiąt pięć centymetrów i ważący sto trzydzieści siedem i pół kilograma Louis jest do tej pory najpotężniejszym kulturystą wszechczasów i sądzi, że w tym roku może odebrać tytuł Schwarzeneggerowi.
MATTHEW FERRIGNO
Matthew Ferrigno, ojciec Louisa. Zrezygnował z pracy w nowojorskiej policji, by koordynować treningi syna.
No i słuchaj, wpadłem przypadkiem na Arnolda, podszedłem do niego i powiedziałem, że popełnia wielki błąd. Oczywiście zapytał, o co chodzi, a ja mu na to, że popełnia błąd, bo trafił na ciebie, Louis. Powiedziałem, że czekasz na niego, synu. Kiedy Arnold pierwszy raz przyjechał do Ameryki, zabrałem Luisa za kulisy. Schwarzenegger napinał mięśnie, a Louis wpatrywał się w niego z niedowierzaniem. Spojrzałem na syna i wtedy zapytałem: co o tym myślisz?
LOUIS FERRIGNO
To nie będzie takie proste, tato – odpowiedziałem.
MATTHEW FERRIGNO
W tej właśnie chwili zaczęliśmy marzyć o tytule Mr. Olympia. Lou miał to w oczach, sercu, myślach i stało się to częścią jego ciała.
LOUIS FERRIGNO
Czekaj. Dodaj mi jeszcze obciążenia.
MATTHEW FERRIGNO
Kiedy Louis był niemowlakiem, przeszedł ciężką infekcję ucha. Nic o tym nie wiedzieliśmy i dopiero gdy ukończył trzy lata, odkryliśmy, że na jedno ucho praktycznie nic nie słyszy. Pewnie dlatego późno zaczął mówić. Wyrósłby pewnie na niedorajdę. Pamiętam, że nie przyjęli go do drużyny futbolowej, bo był za chudy. Mało brakowało, a wyrósłby na życiowe zero.
LOUIS FERRIGNO
Niech tylko dobrze chwycę.
MATTHEW FERRIGNO
Okej.
MATTHEW FERRIGNO, asekuruje leżącego na ławeczce syna, który wyciska sztangę.
Raz, dwa, trzy! W górę!
Pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć.
LOUIS FERRIGNO
Dość.
/Odpuszcza wyciskanie i siada na ławeczce, ukrywając twarz w dłoniach.
MATTHEW FERRIGNO
Postaraj się jeszcze!
Louis jednak postanowił zająć się uprawianiem kulturystyki. Nie miałem nic przeciwko, bo sam kiedyś trochę się w to bawiłem. Wtedy jednak nie wiedziałem, że Louis, mój syn, stanie pewnego dnia na scenie, by zmierzyć się z Arnoldem na zawodach w Pretorii w RPA. To była dla nas prawdziwa szansa.
LOUIS FERRIGNO
Dobrze, tato.
MATTHEW FERRIGNO, przedrzeźniając Louisa.
Dobrze, tato.
No! To była łatwizna!
LOUIS FERRIGNO
Nie mogę już.
MATTHEW FERRIGNO, grozi palcem.
Ile razy mamy to powtarzać?
LOUIS FERRIGNO
Tak, wiem, tato.
MATTHEW FERRIGNO
To wielka sprawa! Wielka nagroda i my ją zdobędziemy. Rok treningów rozstrzygnie si ę w jeden wieczór, rozumiesz? Pamiętaj, chłopcze, kiedy wyjdziesz na scenę, to myśl tylko o tych ciężkich wieczorach i porankach na siłowni. To jest to! To jest nasza nagroda i my jej pragniemy. Pragniemy tak bardzo, że czujemy jej smak. Pamiętaj o tym, kiedy wejdziesz na tę scenę! Będziemy bardzo podnieceni, ale pamiętaj! Myśl tylko o jednym – to my zdobędziemy tytuł Mr. Olympia.
Stop being a baby and start acting like a real man!
LOUIS FERRIGNO
Tak jest, tato.
Odciągasz ramiona do tyłu. Powoli, badawczo przyglądając się temu, co się stanie.
Tak, żeby wypiąć klatkę piersiową.
Odzywają się dwa kręgi piersiowe. Słyszysz, jak wchodzą na swoje miejsce. Lekki trzask przynosi ulgę.
Teraz w dół. Próbujesz dotknąć podłogi. Wiesz, że uginasz nogi. To jak oszukiwać samego siebie.
Dosięgasz.
Przypominasz sobie, że stoisz całkiem nago, i dotykasz powoli swoich żeber. Wszystkie są łatwo wyczuwalne. Myślisz, że chcesz je przed sobą schować.
Kładziesz się na przyjemnej w dotyku macie. Mata jest niebieska, ale to teraz bez znaczenia.
Opierasz ciężar swojego ciała na dłoniach i palcach stóp.
Prostujesz plecy.
Utrzymujesz wyprostowane.
Cały ciężar twojego ciała utrzymujesz w ten sposób. Ręce wpadną w niekontrolowane drgania. Reszta ciała za nimi.
Twoja lewa łopatka niechlujnie odstaje. Odstaje tak sobie, a ty nie masz siły skorygować postawy. Odstaje, a ty nie masz nad nią kontroli.
Nie masz kontroli nad drganiem.
Twoja lewa łopatka prowadzi cię do irytacji.
Twoja lewa łopatka doprowadza do wkurwu.
Brak kontroli nad własnym ciałem. Tylko bierna obserwacja. Twoje nieskontrolowane ciało stanowczo proponuje zmianę pozycji.
Poddajesz się.
Słyszysz.
Słyszysz wyraźnie znajomy głos.
STOP BEING A BABY AND START ACTING LIKE A REAL MAN
Leżysz teraz na przyjemnej w dotyku macie. Mata jest niebieska, ale to teraz bez znaczenia.
OJCIEC/TWÓJ ULUBIONY TRENER ROZWOJU OSOBISTEGO, śpiewa z zaangażowaniem w rytm tandetnego podkładu do karaoke.
Risin’ up, straight to the top
Have the guts, got the glory
Went the distance, now I’m not gonna stop
Just a man and his will to survive
It’s the eye of the tiger, it’s the thrill of the fight
Risin’ up to the challenge of our rival
And the last known survivor stalks his prey in the night
And he’s watchin’ us all with the eye of the tiger
MATKA/NIEZAWODNA BRIKOLERKA, bije brawo
OJCIEC/TWÓJ ULUBIONY TRENER ROZWOJU OSOBISTEGO
Chciałem ci zaprezentować, o co mi tu tak naprawdę chodzi. W formie, muszę przyznać, trochę uatrakcyjnionej. Przechodząc do rzeczy, dokonałem analizy i teraz wiem. Czas na mały briefing!
SYN/ZEPSUTA MASZYNA REPRODUKCYJNA
…
OJCIEC/TWÓJ ULUBIONY TRENER ROZWOJU OSOBISTEGO
Otóż zachodzi konieczność zwiększenia wydajności. Zmultiplikowania osobistego kapitału, okej? Konieczność podjęcia inwestycji pozytywnie rokującej na przyszłość. Inwestycji niskiego ryzyka. Mówię oczywiście o twojej inwestycji w siebie. Mówię o produktywności synu!
SYN/ZEPSUTA MASZYNA REPRODUKCYJNA
…
MATKA/NIEZAWODNA BRIKOLERKA
Hej, zaangażuj się! Potrzebujemy jasnego feedbacku!
SYN/ZEPSUTA MASZYNA REPRODUKCYJNA
…
OJCIEC/TWÓJ ULUBIONY TRENER ROZWOJU OSOBISTEGO
Nie możemy zaprzepaścić inwestycji. Ale ty nic sobie z tego nie robisz, a co gorsza, nic z tego nie rozumiesz. To jest prosta zasada, złota zasada, zasada konkurencji. A jak nie uczestniczysz to raz, dwa, trzy i wypadasz z gry.
MATKA/NIEZAWODNA BRIKOLERKA
No i właśnie z tego powodu wspólnie podjęliśmy tę trudną decyzję.
OJCIEC/TWÓJ ULUBIONY TRENER ROZWOJU OSOBISTEGO
Decyzję motywowaną naszym wspólnym dobrem, ale przede wszystkim twoim interesem!
MATKA/NIEZAWODNA BRIKOLERKA
Jak widzisz, jesteśmy postawieni pod tak zwaną ścianą, dlatego postanowiliśmy podjąć radykalne kroki.
SYN/ZEPSUTA MASZYNA REPRODUKCYJNA
…
MATKA/NIEZAWODNA BRIKOLERKA
Nie przerywaj, bardzo cię proszę. Więc jeszcze raz, jesteśmy postawieni pod ścianą, dlatego postanowiliśmy podjąć radykalne kroki i wdrożyć w życie eksperymentalny program.
OJCIEC/TWÓJ ULUBIONY TRENER ROZWOJU OSOBISTEGO
Mówiąc najprościej…
MATKA/NIEZAWODNA BRIKOLERKA
Mówiąc najprościej, zostaniesz poddany umaszynowieniu. Zostaniesz umaszynowiony i nie masz w tej sprawie nic do gadania. Na inne rozwiązania już za późno. Umaszynowiony, poddany złotej zasadzie wzrostu.
OJCIEC/TWÓJ ULUBIONY TRENER ROZWOJU OSOBISTEGO
I zasadzie konkurencji oczywiście!
MATKA/NIEZAWODNA BRIKOLERKA i OJCIEC/TWÓJ ULUBIONY TRENER ROZWOJU OSOBISTEGO, podchodzą powoli do SYNA/ZEPSUTEJ MASZYNY REPRODUKCYJNEJ. Światło gaśnie, a ciszę rozdzierają krzyki i charczące pieśni bezwzględnych maszyn.
Wyobraź sobie ostatni raz wszystkich tych muskularnych mężczyzn. Jak oni w białych koszulkach na ramiączkach i granatowych spodenkach. Wyobraź sobie, jak ostatni raz wchodzą na scenę. Wyobraź sobie, jak oni razem, synchronicznie, każdy ze srebrnym krzyżykiem na spęczniałej szyi.
Jak oni synchronicznie te ciężary dźwigają.
CHÓR CIĘŻAROWCÓW, pieśń chóru ciężarowców w rytm tłustego beatu.
You wanna…
You wanna…
You wanna hot body?
You wanna Bugatti?
You wanna Maserati?
You better work bitch
You wanna Lamborghini?
Sippin’ Martinis?
Look hot in a bikini?
You better work bitch
You wanna live fancy?
Live in a big mansion?
Party in France?
You better work bitch
You better work bitch
You better work bitch
You better work bitch
Now get to work bitch!
/blackout.
Ilustracja: Katarzyna Kuki Kukuła
Korekta: Michał Rymaszewski
Jakub Drewnicki – rocznik 2000, student trzeciego roku Wiedzy o teatrze na UJ. Prekariusz. Zainteresowany teatrem politycznym i partycypacyjnymi działaniami artystycznymi. Stara się uprawiać dramaturgię. Trochę pisze. W wolnych chwilach marzy o społeczeństwie bezklasowym.
Katarzyna Kuki Kukuła – ‘87 – Kolonia Cieśle, Katowice, potem malarstwo w Krakowie, teraz Częstochowa, wystawy w Polsce i zagranicą, nagrody i wyróżnienia. Artystka zajmuje się malarstwem, rysunkiem, tkaniną i animacją. W swojej pracowni maluję zarówno „piękne” obrazy o miłości i jedności oraz „brzydkie” o szaleństwie, śmierci i mrocznej naturze człowieka.