jedzie ci wypierdolić
na krzywy ryj – wstawiony myślnik
zbłąkany, przecinek
leżysz (tym z miasta też)
zalatujesz już kakofonią i
zwisają ci spójniki
głodne kawałki strajkują
leżysz (ci z miasta nie odpuszczą)
pocisz się sercem
liczysz na wzbrew łez
po neologizmach
potem ten bezsens pchasz
jak napalony York w pluszową poduszkę
ja nie mam zamiaru tu spłonąć
– nic tu się nie spłonie
sześćdziesiątki skakane
na spacerze po głowie
(bez owijania w bawełnę trupów pomiotów systemów)
co ty robisz
robię pogrzeb, robię pogrzeb
to jest PATOPRZEWODNIK
idź stąd, bo hardkor nagrywamy
bejsbolem na dziurę
melą na chodnik
czuję się Jacqueliną Kennedą
lagującą strzelca
Wini Mandelą smażącą placki ziemniaczane
na gastro na węgiel
Wdarł się flanką 9-latek
strącił godność
z woleja
rozkielisza tulipany
wyciska masę makową
seowców dziesionuje na frazy
fajki ze wszystkich profilówek poetów
kiepuje
Wpadł w kanał z pęcherzykiem
Wszystko jedno
Wszystko jedno
Jedno
Wszystko
Zgrzyt
Ilustracja: Piotr Marzec
Paweł Konar – robi ruchy od początku dziewięćdziesiątych. Ostatnio jego romans z językiem korzyści przerodził się w naprzemiennie uciążliwy i wygodny konkubinat. Kiedy nachodzi go ten pierwszy przymiotnik, to ucieka do pisania, powiedzmy, że nieinstrumentalnego. Wychowanek “Stonera Polskiego”.