Cztery wiersze

Paweł Konar | Opublikowano w: #6, literatura

Pogotowie przestankowe

jedzie ci wypierdolić
na krzywy ryj – wstawiony myślnik
zbłąkany, przecinek

leżysz (tym z miasta też)
zalatujesz już kakofonią i
zwisają ci spójniki

głodne kawałki strajkują
leżysz (ci z miasta nie odpuszczą)
pocisz się sercem
liczysz na wzbrew łez
po neologizmach

potem ten bezsens pchasz
jak napalony York w pluszową poduszkę

Nagrywamy hardkor

ja nie mam zamiaru tu spłonąć
– nic tu się nie spłonie
sześćdziesiątki skakane
na spacerze po głowie

(bez owijania w bawełnę trupów pomiotów systemów)

co ty robisz
robię pogrzeb, robię pogrzeb
to jest PATOPRZEWODNIK

idź stąd, bo hardkor nagrywamy
bejsbolem na dziurę
melą na chodnik

Fifka wessała mi mózg

czuję się Jacqueliną Kennedą
lagującą strzelca
Wini Mandelą smażącą placki ziemniaczane
na gastro na węgiel

Wdarł się flanką 9-latek
strącił godność
z woleja

Vega nie wrócił z Holandii

rozkielisza tulipany
wyciska masę makową
seowców dziesionuje na frazy
fajki ze wszystkich profilówek poetów
kiepuje

Wpadł w kanał z pęcherzykiem
Wszystko jedno
Wszystko jedno
Jedno
Wszystko
Zgrzyt

Ilustracja: Piotr Marzec


Paweł Konar – robi ruchy od początku dziewięćdziesiątych. Ostatnio jego romans z językiem korzyści przerodził się w naprzemiennie uciążliwy i wygodny konkubinat. Kiedy nachodzi go ten pierwszy przymiotnik, to ucieka do pisania, powiedzmy, że nieinstrumentalnego. Wychowanek “Stonera Polskiego”.