00:00:00 Film rozpoczyna czerń i smutna muzyka. Pojawiają się błyski fleszy i wielki filmowy reflektor, przed którym mężczyzna rozpościera ręce. Zaglądamy do wnętrza tej wielkiej lampy. Źródło światła. Czy tylko mi kojarzy się ono z mechaniczną macicą?
Druga minuta. Zwróć uwagę na pęknięcia na ścianie, na której wisi oprawione w ramkę zdjęcie nieobecnego taty. Jakby go nie zawieszono, lecz rzucono nim z wściekłością i z nadludzką siłą w nią wbito. Mama zdejmuje fotografię i widać to wyraźnie: linie pęknięć zbiegają się dokładnie za ramką. Cios.
Szósta minuta. Zwróć uwagę: nocą, kiedy jadą autem w stronę pożaru na wzgórzach Hollywood, w pewnym momencie ogień odbija się w przedniej szybie od strony pasażera, tam gdzie siedzi dziewczynka, i wygląda tak, jakby miał ją spalić. Kiedy zawracają, powstrzymane przez policjanta z latarką (znowu: mężczyzna ze światłem), w pewnym momencie ogień odbija się w przedniej szybie od strony kierowcy, tam gdzie siedzi mama, i wygląda tak, jakby miał ją spalić. Obojętnie, w którą stronę pojadą, ogień jedną z nich pochłonie. Przed chwilą mama powiedziała: chcę zobaczyć piekło z bliska, na zachętę.
Jedenasta minuta. Zwróć uwagę: był ogień, teraz mamy wodę w wannie. Jednak nalana przez mamę woda jest potwornie gorąca, paruje i parzy, jest jak ogień. Nie będzie ratunkiem. Nie ma ratunku? Mamie nie udało się zabić dziecka ogniem, próbuje zabić ją w wodzie. A i mieszkanie i tak się pali.
Pamięć: dom mojej matki. Mój trzynaście lat młodszy brat, dziecko z jej drugiego związku. Przypominam to sobie. Nalała wodę do wanny, dla niego, do kąpieli, miał wtedy pewnie z sześć, siedem lat. Byłem wtedy w łazience, woda mocno parowała, więc sprawdziłem ją, była potwornie gorąca. Zapytałem. Powiedziała, że on jest przyzwyczajony.
Piętnasta minuta. Zwróć uwagę: kiedy małą prowadzą do sierocińca, słyszymy jak dorosła śpiewa: Every Baby Needs a Da Da Daddy.
Pamięć: moi rodzice rozwiedli się, kiedy miałem dziesięć lat. Od tamtego czasu najważniejsza umiejętność, jaką w sobie wykształciłem, to umiejętność przetrwania. Najważniejsze, to samemu przeżyć, nawet wtedy, gdy inni odchodzą. Zapytali, kazali samemu mi wybrać, z kim chcę zostać, ale też czułem, że chcą, żebym wybrał tatę. Wybrałem tatę.
Siedemnasta minuta. Zwróć uwagę: między pojawiającymi się okładkami czasopism, dokładnie pomiędzy czerwoną Glance a niebieską Salute (00:17:15) pojawia się przebitka ze zbliżeniem na jej twarz otoczoną czerwienią i jasność, jakby płonęła. Jakby zaraz miał pochłonąć ją ogień.
Dwudziesta minuta. Zwróć uwagę: kiedy dostaje rolę, tło jest czarne, jednak dokładnie za nią mamy pas jasności, otwarte drzwi do jasności (00:20:09). To może znaczyć: jasność jest za nią, zostawia ją za sobą, wchodzi w ciemność.
Dwudziesta pierwsza minuta. Otoczyć się kręgiem światła? Taka myśl: te jej maksymalnie białe włosy, to też taki krąg jasności, ale nie aureola. Jej loki kręcą się jak płomienie.
Dwudziesta druga minuta. Jest na zdjęciach próbnych, przesłuchaniu do roli. Siedzi na krześle, ma scenariusz w dłoni, chce przekonać do siebie prowadzących casting. Zwróć uwagę: gdzie ty w tej sytuacji jesteś. Na czyim miejscu siedzisz? Dopiero w dwudziestej trzeciej minucie twoja perspektywa wycofuje się za ludzi prowadzących przesłuchanie. No i spójrz na 00:23:30: widzisz, że na tle mroku jej blond włosy są otaczającym jej twarz kręgiem światła?
Rodzi się pytanie: jaka jest różnica pomiędzy światłością a płomieniem pożaru? Krąg światła vs. krąg ognia – czy to może być dobre pytanie?
Dwudziesta ósma minuta. Znowu to widać: jasność jest za drzwiami (ELEPHANT DOOR), przez które opuszcza się pomieszczenie filmowców. Opuszczając ich, wychodzisz z mroku.
Trzydziesta czwarta minuta. Zwróć uwagę na dłonie mamy zamkniętej w zakładzie psychiatrycznym. Nerwowo zasłaniają łono, miejsce, z którego wyszło dziecko – tak jakby nie chciały pozwolić mu wyjść na świat lub powrócić do swojej mamy. W następnym ujęciu ten sam gest dłońmi powtarza po swojej matce córka. Teraz jednak dłonie są wyżej. Odsłaniają to, co chowały. W pierwszej chwili można pomyśleć, że to zapałki z napisem na opakowaniu: PARADISE. Jednak to żyletka, którą ona, odgrywając rolę, przystawia sobie do krtani. Okrzyk CIĘCIE zza kamery można potraktować jako żart. Można także jako paradoks, albo kwestię wyboru: CIĘCIE może oznaczać zakończenie ujęcia lub zakończenie życia.
Czterdziesta minuta. Biorąc za dobrą monetę przemowę Chaplina Jr. o lustrze (jego ojciec zabierał w domu całe światło dla siebie, jemu zostawało patrzeć na siebie w lustrze; lustro pozwalało odnaleźć samego siebie, znaleźć w sobie przyjaciela i usłyszeć brawa, których nie dostało się od ojca), jak patrzeć na ujęcia z czterdziestej drugiej minuty? Miłosny trójkąt podziwiamy w odbiciach krzywego zwierciadła. Prawdziwe, odkryte ciała zamieniają się w iluzję. Rozciągając się jak guma nie są jednak śmieszne, są piękne.
Pamięć: przez cztery lata od rozwodu rodziców nie dopuszczałem do siebie matki, nie odpisywałem na listy, nie spotykałem się z nią. Potem wróciliśmy w pewien sposób do siebie. Wyjechaliśmy na wakacje, mój przyrodni brat miał trzy, może cztery lata. W letniskowym domku taka scena: on nie sprząta klocków, albo nie chce wyjść na śniadanie, o coś się kłócą, ona krzyczy do niego: Czemu cię nie wyskrobałam! Żyłem z ojcem, poczciwą, kochającą osobą. Ale to matka zabierała większość światła, będąc równocześnie naszym mrokiem.
Koniec czterdziestej trzeciej minuty. Zwróć uwagę: nakładają się i łączą w jeden dźwięk dwa bliźniacze jęki: duszonej, mordowanej bohaterki na kinowym ekranie i doprowadzanej do orgazmu przez dwóch kochanków tej samej bohaterki siedzącej na widowni.
Czterdziesta piąta minuta. Taka myśl. Ona szuka schronienia w ramionach dwóch mężczyzn, którzy dostali imiona i nazwiska po swoich sławnych ojcach, aktorach. Sama nawet nie zna nazwiska swojego taty a jej własne imię miesza się jej wciąż z imieniem pseudonimu i imionami odgrywanych postaci. Pytanie: czy Charlie Chaplin Jr., płodząc syna, powinien nazwać go Charlie Chaplin Jr. Jr.? Edward G. Robinson Jr. II? Chciałbym, żeby oni ją uratowali, ale jasne jest przecież, że nie uratują.
Jasne jest. Jasne.
Czterdziesta ósma minuta. Charlie Chaplin Jr. wypowiada do niej zdanie-klucz: Jakbyś sama siebie urodziła. Nie wiem, czy chcę korzystać z tego klucza.
Pięćdziesiąta pierwsza minuta. Gwiazdy na niebie zmieniają się w plemniki. Plemniki w płód pływający w wodach płodowych. Ależ on obrzydliwy i krwawy, ma czerwone plamy na ciele, przez skórę przebijają czerwone żyłki, cały płyn, w którym pływa też jest czerwony, krwawy.
Uwaga: Charlie Chaplin Jr. mówi: Jesteśmy trójkątem. Trójkąt vs. krąg? Mówi, że trójkąta nie można przerwać. Krąg na pewno można. (Trójkąt przecież też, nie ma czegoś nie do przerwania?)
00:52:40 Ona powtarza u ginekologa dokładnie ten sam gest, zasłonięcia dłońmi swojego łona, który widzieliśmy w trzydziestej czwartej minucie. Lekarz właśnie poinformował ją, że zaszła w ciążę.
Pięćdziesiąta czwarta minuta. Pluszak, którego znajdują na chodniku jest położony dokładnie na zakończeniu poziomego znaku drogowego, strzałki. Ona mówi: jak w filmach, tylko filmach jest to możliwe. Jasne, oglądamy film, film w filmie itp. To mnie raczej nie interesuje, szukam gdzie indziej. Gdyby jednak mnie to interesowało, tu byłaby prosta droga: niemożność wyjścia poza scenariusz życia. Napisali cię rodzice, samemu tego nie nadpiszesz. Jeśli czujesz się niedostatecznie przez nich opisana, szukasz kogoś lub czegoś, kto dopisze cię do końca. Obsesja bycia stworzonym i stwarzania. Odradzania. Itp. Itd.
Pięćdziesiąta siódma minuta. Pierwszy raz czyta wiersz, kieruje go do dziecka w swoim łonie: W tobie odrodzi się świat. Wcześniej nie było nic. Jasne: rodzenie jako odradzanie.
Tymczasem Piotr Janicki napisał kiedyś tak:
Dzieci,
moje dzieci,
moja dumo!
PS Gra w piłkę uczy przebiegłości. Balansem ciała
skłaniasz przeciwnika ku jednej możliwości,
wybierając drugą.
01:01:31 Idąc na zabieg przerwania ciąży, wchodzi w największą dotychczas jasność, promienie porannego słońca oślepiają, blikują, tworzą w kadrze świetlisty krąg. Razi ją ta światłość, nawet okulary przeciwsłoneczne nie pomagają.
01:02:27 Znowu znak drogowy, tym razem STOP. Widząc go, bohaterka chce zatrzymać rozpoczętą akcję, nie jechać na zabieg, prosi o to. Kierujący autem nie zatrzymuje się.
01:03:39 Zabieg przerwania ciąży jest przeprowadzony w potężnej, oślepiającej jasności. Bohaterka zrywa się, ucieka lekarzom w mrok. Biegnie korytarzami, ledwo co ukryje się w ciemności, znów wpada w strefę światła. Znów próbuje uciec w mrok. Trafia pomiędzy płomienie, wspomnienie, to pali się mieszkanie z jej dzieciństwa.
01:05:11 Ciemność. Siedzi przed lustrem, ale lustro jest absolutnie ciemne. Jasne nawiązanie do rozważań o lustrze z czterdziestej minuty.
Ciemne-jasne. Tutaj widzę dla siebie drogę.
01:09:36 Dopiero teraz uświadamiam sobie, że ona w większości kadrów jest sama.
01:11:54 Tak, jak w większości kadrów można znaleźć krąg światła. Okrągłe okna z mocną ekspozycją itp.
01:17:33 Widownia w sali kinowej. Kamera powoli odjeżdża do szerszego planu. Bohaterka dokładnie pośrodku kadru, otoczona widzami oglądającymi film z nią w roli głównej. Wszyscy się śmieją, tylko ona jest trochę smutna i bardzo przerażona, zagubiona. Blask ekranu rzuca na wszystkich czerwone, krwawe światło.
01:18:37 Dużo w tym filmie długich korytarzy. I gdy nimi idziemy, zawsze jest nerwowo, źle.
01:19:41 Jasno-ciemno. Gdy bohaterka przyjmuje zaręczyny Joe DiMaggio, za nią jest jasność, lampa oraz lustro. Przed nią jest mrok. Znowu: plecami do światła. Doskonale to widać w 01:20:45, kiedy podczas pocałunku przesuwają się z jasności w ciemność.
01:21:22 To zabawne. Teraz wiersz kierowany wcześniej do dziecka, bohaterka czyta do Joe. Wiersz zmienia się: W tobie odrodzi się świat. We dwoje. Wcześniej byłam sama.
01:22:07 Prawdziwe kobiety w kuchni podają bohaterce jajko, żeby sprawdzić, czy jest chociaż trochę prawdziwą kobietą i wie, co z nim zdobić. Jajko.
01:31:26 Kiedy pijany Joe bije ją, wychodzą poza kadr. Zostaje rama obrazu tworzona przez ozdobną framugę drzwi. W niej mamy dwie świecące lampy, stojącą i wiszącą. Ta wisząca się kiwa.
Pomysł: nadpisać jej wiersz.
Pamięć: tata nigdy mnie nie uderzył. Mama tylko raz, podczas imprezy w naszym domu, hałasowaliśmy z dzieciakami, biegaliśmy jak wąż, miałem też taką zabawkę, wijącą się plastikową rurę wydającą dźwięki, to nią uderzyła mnie w głowę. Ja nigdy nie uderzyłem swojej córki, ale raz walnąłem pięścią w ścianę.
01:41:10 Kiedy biegnie szczęśliwa w welonie, w ogrodzie swojego nowego męża, Arthura, znajduje się w kręgach blikującego słonecznego światła. Pół minuty później wspólnie lądują w kręgu światła.
To ciągłe daddy, daddy, daddy, które mówiła do Joe i mówi do Arthura.
01:42:44 Refren z dzieckiem w czerwonych wodach płodowych.
01:46:51 Kiedy rozmawia z dzieckiem w czerwonych wodach płodowych, róże, które ścina, tworzą wokół niej czerwony krąg. Krąg czerwieni. Potem (01:48:50) ma już na sobie sukienkę w czerwone róże, potem (01:50:50) jej krew wypływa na sukienkę, tworzy czerwoną plamę.
01:53:43 Okaleczyła się na planie, jest w wannie, dają jej zastrzyk, szprycują. Okno (jasność) dokładnie za nią. 01:54:11 kiedy traci przytomność, upada w kolejny krąg światła.
01:54:48 Okrutne. Na tapecie też są róże, też ucięte. A stłuczone lustro ma wybity pośrodku krąg.
01:57:05 Kolejny kryzys na planie filmowym. Jasno, ciemno. Pas światła. Taki pas mógłby powstać, gdyby przerwać krąg. Trochę amfetaminki i kodeinki.
01:57:42 Bohaterka za kierownicą, prowadzi auto, z ruchów, które wykonuje wynika, że zatacza krąg. Fajerwerki na trawniku to też rozerwany krąg światła, światło wypłynęło z niego, rozlewa się.
01:59:13 Arthur w mroku. Przygaszone światło z dużego okna nie wyciąga do już z cienia, ale chowa w nim.
02:00:45 Whitey. Facet, który ją non stop szprycuje nazywa się Whitey. Whitey z ciemnymi włosami. Zasłony też są w cięte róże, pasują do tapet.
02:05:20 Rozkrzyczane, rozdziawione mordy facetów, takie obrzydliwe, zdeformowane kręgi.
02:06:05 Premiera w kinie. Na ekranie pasy światła. To światło wyszło z kręgu i się rozlało.
02:10:58 Ochroniarze prezydenta odbierają ją w samolocie, wprowadzają ją w oślepiającą jasność. Potem wiozą ją limuzyną, też w stronę światła. Wszędzie oślepiające światło.
02:13:51 Zwróć uwagę na ekran TV w apartamencie prezydenta. Wchodzimy. Najpierw widzisz rakietę, ale rakieta przechodzi w pionową linię światła.
02:19:31 Ta jasność.
02:22:16 Teraz ciemność w negatywie. Światło za oknem jest czernią.
02:22:44 Żyłki prześwitują przez jej skórę, jak u tamtego dziecka.
02:23:40 Jasność i ciemność nie mogą się zdecydować, mrugają.
02:29 Dopiero teraz sobie to uświadomiłem, na stoliku cały czas leżą rozłożone szachy, białe i czarne piony. Stoją w pozycji wyjściowej, partia nie jest rozegrana.
Jakie to jest po prostu smutne.
02:33:43 Po przeczytaniu listu od zmarłego Chaplina Jr., wybiega z domu, krzyczeć w jasność, w której się rozmywa.
02:34:48 W kręgu światła, słoneczne promienie.
02:36 Umiera w jasności.
Ostatnie ujęcie: ojciec jako źródło światła? Tata jest klamrą.
Chodzi mi tu o to: ani jasność nie jest wybawieniem, ani ciemność nie jest kryjówką. Jest jeszcze kolor krwi, też niedobry. Rodzenie się, jako wyjście z krwi, w jasność, która jest mrokiem. Czuję smutek.
Nadpisać jej wiersz?
W tobie odrodzi się świat. Świat cię pochłonie. Wcześniej nie było nic. Później rozpłyniesz się w jasności i w ciemności.
Zdjęcie: Netflix, materiały prasowe filmu “Blondynka” (reż. Andrew Dominik, 2022)
Adam Kaczanowski – jebać go