10 wierszy Tomaža Šalamuna

Tomaž Šalamun | Opublikowano w: #9, literatura

Dla Any

Ana rośnie.
Wiewiórki skaczą.
Ja jestem spokojny.
Jak wiedzieć, kiedy zapada się coś naprawdę,
kiedy powietrze przelewa się w inny kształt,
a co powinno dziać się z nami nieustannie, jeśli chcemy oddychać,
i jak trwać w myśli, by nie żądać cudu,
który jest tu, wieczny, rzadko osiągalny i
zapieczętowany w dyspozycyjności.
Jak przepalać papier i sznurki paczki w pokorze,
spokoju i skupieniu,
wszak w naszym zasięgu jest wszystko, już nie jako szukanie
i podstawianie ust.

Znikam, znikam, znikam,
by złuszczyć mech,
by zrobić korę na dwa szkła,
na dwa wynalazki w jednym.
Nie jako nowość.
Nowość musi być ukierunkowana wprost w serce, które jest od zawsze tam i ślizga się w
miejscu.
Gdy jestem pokarmem, jestem opity jak kotek.

Hej, przywitaj Słoweńców i wszystkich swoich!
Niech nie wymachują rękami, wszystko, sprawiedliwie i wystarczająco,
i jak jest kropla, to kropla.
Maruška piecze domowy chleb, a my latamy, lecimy,
przewracamy świat i padamy i podnosimy się,
śmiejąc się jak szaleni,
lub jesteśmy kompletnie zabici deskami, jak chata, która się pali
i która nie miała nigdy drzwi.
A w zasadzie szczęśliwi, stojąc w otwartej przestrzeni.
Ja jem błękitną wyobraźnię drapiącą mi gardło,
ty jesz błękitną wyobraźnię drapiącą ci gardło,
on je błękitną wyobraźnię drapiącą mu gardło.
Nie ma czasu na popychanie, pchanie się, rozpacz,
jest tylko czas pływania, światła, więc wytrzymaj,
nic nie zginie.

/…/

Hej, jeśli popatrzymy, ja i ty,
o tej samej porze na słońce,
mamy namiot. (Milenko, Andraž, Marko, David)
To, że rośliny nie liczą się, to mój największy
zarzut Teilhardowi de Chardin.
Ryby mają serce,
okna mają serce,
noc ma serce,
hak wspinaczkowy i sanki mają serce.
Bużka, draniuszka.

(Edmundzie, znasz waszmość…)

Edmundzie, znasz waszmość tego szlachetnego lorda?
Zawsze można było dostrzec śpiącego żółwia.
Wojewodom nie obiecujemy pustyń.
Odtąd burza, stąd zaklejone ropuchy.

Król nadchodzi. Przyjacielu, czyżby to nie było konsekwencją rodu?
Oczy, wykapane oczy ojca górnolotnych lotów.
Niebo poprzez żabę. Niebo poprzez dziką matkę.
Nasze łodzie policzone. Król nadchodzi.

Może łuna, może wrzenie, może wnuki.
Lear, Cornwall, Albany, Goneril, Regan, Cordelia i orszak.
Nie widzę morza dookoła nas samotnych.
Dookoła widzę śmierć.

Kto wie? Kto ustanawia prawa?
Dlaczego ważki decydują o łucznikach wolnych rąk?
Pierworodny wyłoni podejrzenia.
Sir, moja miłość jest potężniejsza od miłości natury.

Jestem zrobiona z białego materiału,
biały materiał jest tak zrobiony, że błyszczy w słońcu.
Błyski słońca oślepiają wzrok
miłość błądzi dookoła niczym szara pleśń.

Chcę odpowiedzi co do zalewania władzy,
do zalewania łodzi, zalewania kutrów.
Zalewania, Wasza Królewska Mość.
Ukrop?

Lód.
Lód?
Lód.
Lód hartuje lód. Wsiadaj do łodzi.

Krew i przepaść i krwi przepaście,
przepaść i krwi i przepaści krwi,
przepaście krwi i na przepaście krew duszy,
zrywam równanie dnia z nocą, wymawiając płód. Jelenie, Glocester!

Jelenie, Kent!
Góry są zrobione. Wiatr jest zrobiony.
Ogień jest zrobiony. Wata jest zrobiona. Dzieci są zrobione.
Usta są zrobione. Okna są zrobione. Górskie powietrze jest zrobione.
Szpilka, drobna szpilka jest zrobiona.

WRZĄCE NAMIĘTNOŚCI


Popatrzmy sobie. Co się rozłączyło.
Co otworzyło chleb.
Dwa chleby, dwie białe ręce.
Spalone pola, dwie małe ręce.
Co dotyka snu.
Słowa zaklejają.
Zapominasz, co odtańczyłeś.
Co odtańcowujesz, wręczasz na zewnątrz.
Tu wewnątrz jest zamek.
Wilgoć jest praktyczna.
Dojście przez strzelnice.
Wyrywają się z  żelaza i ołowiu, obręcze.
Pożegnanie znosi lawinę.
Ze wsi wyskakują żołnierze.
Jądro jest zaplombowane, zabezpieczone i ma białą skórę.
Siła pożera wszystko.
Co wydłubaliśmy, upadnie.

zaczekajmy

jak jesteś ubrany
ubrany jestem w ciemno zielone spodnie z cienkiego
aksamitu noszę czarne buty z cholewami i sweter
co sądzisz o fizyce
o fizyce sądzę że to bardzo ciekawa dziedzina wiedzy
i że mógłbym być również fizykiem gdybym chciał
kim jest twoja przyjaciółka
maruška krese
co robisz z nią
najpierw mówię jej dziewczynko maruška sikso mamina
a potem wyrzucam ją z pokoju bo muszę pracować
nie potrafisz pogodzić sztuki z kobietą
rzeczywiście
myślisz że dlatego artyści są zawsze smutni
mhm, prawdopodobnie
jak się to skończy
skończy się tak że wezmę ślub
i że będę miał dużo dzieci
dlaczego
bo jestem żydem
a co z homoseksualizmem nie peszy cię
na początku bardzo mnie peszył pogrzebałem i oddaliłem
dwie bardzo piękne kobiety a potem przespałem się z czarnoskórym

gdzie to się stało
w Rzymie
jak miał na imię
Kirk
czy na to zużyłeś stypendium kidriča
na to ale stypendium kidriča zostało dobrze wykorzystane
a z pięknymi młodymi chłopcami z kręgu periodyku katalog też spałeś
również kocbek czeka ze swoimi tekstami aż najważniejsi uczestnicy
walki narodowowyzwoleńczej powymierają

wąskie drzwi słońca

Pług, tj. Baudelaire, kapie w rozróżnione
warstwy. Kolory nie są dla niewinnych. W ten sposób Yeatsowi,
któremu rozszarpaliśmy imperium, zostaje tylko
natura. Pięćdziesiąt lat pańszczyzny, Duchampie,

usmażyło się i zwinęło w Information Show.
Na fiołkach już nie ciąży kontynuowanie
fiołków. Zoperowałeś seks kosmosu, który
przez tysiąclecia czekał na totalną ekspansję

intelektu. Mroczny, i mocarz, uderzyłeś. Dlatego cię,
olbrzymia skamielino, jeszcze ciągle przepisuję
studentom, ty, ostatnia wychowawcza wielka
świecąca bombo. Szanowni koledzy, nie będziecie

opalać się przyzwoicie na trawie, dopóki nie
przełkniecie kęsa, co oznacza, mówmy jasno,
praktykowanie kazirodztwa. Ty, ale tylko ty, który przez
własne ciało to przeżyjesz, będziesz latał.

Piasek

Widelczyki, polne koniki, koteczki, szeleczki.
Czareczki, toaściki. Uderz tamte okno.
Hm, człowieku, nie tylko, że przesłoniliśmy przyrodę,
pożarliśmy też małpę, słona, borsuka,

wieprza, mysz, szczupaka, rycerskiego bizona
najgorszą estetyką to to, że kryształ
to naczynie na mięso. Kryształ to nie
naczynie na mięso. Kryształ to kielich na wino. Dylemat,

który się otwiera, jest więc: połknąć mocz,
lub rozwinąć taśmę do tyłu. Ja jestem za rozwijaniem
taśmy, bo inaczej różnica między wyrzeźbieniem
a zaniechaniem będzie minimalna. Tak minimalna, że

publiczność będzie potrzebować lupy. A ja nie chcę na
skórze żadnej lupy. Ja nie jestem Svenem Hedinem, nie
piję moczu wielbłądów, nie jestem przyduszony pustynią,
leże tu na piasku, bo mi tak pasuje.

Powietrze

Twoje ciało jest rurą,
przez którą płynie zboże, ropa, żywność,
mostem, przez który pędzą jeźdźcy.
Twoje ręce są oknem,
twoje słowa są oknem,
twoje ciało jest oknem.
Czegokolwiek dotkniesz,
pogłaskasz w myślach,
pali się strasznym płomieniem i pachnie,
każdym ruchem
każdym oddechem prowadzisz mnie.
I schylam się,
i schylam się
i wstaję
i wstaję i idę.
Mówisz mi bym już nie używał
nadętych, podstępnych broni,
głodnych, suchych broni powietrza,
bym był ostrożny.
Mówisz mi, żebym był miły i jestem miły,.
Mówisz mi, żebym był bogaty i jestem bogaty.
Niebieskie,
niezwyciężone są moje twierdze
i mogę latać przez dusze królów
i podróżuję z Babilonu do Niniwy,
z Niniwy do Babilonu.
Nazwałeś mnie:
piękny jestem i pyszny, bo jestem silny, wilgotny.
Twoje ciało jest rurą,
przez którą płynie zboże, ropa, żywność,
mostem, przez który pędzą jeźdźcy.
Twoje ręce są oknem,
twoje słowa są oknem,
twoje ciało jest oknem.
Czegokolwiek dotkniesz,
pogłaskasz w myślach,
pali się strasznym płomieniem i pachnie.

(Dzisiaj pisałem tak długo…)

Dzisiaj pisałem tak długo,
że straciłem przytomność i upadłem
obok swego stołu roboczego na grubą czerwonobrązową wykładzinę.
Kiedy obudziłem się, moje ogromne
miedziane łóżko szczerzyło do mnie zęby.
Rozmyślam, co robiły inne wielkie
typy w takich chwilach?
Dygotali,
oblewały ich fale religijnej histerii,
wzruszenia i pokory.
Do nich zbliżali się przyjaciele
i przystawiali im pijawki do ciała.
Ohydne małe zwierzątka,
bardzo tęsknię za nimi.
Dygocę,
oblewają mnie fale religijnej histerii,
wzruszenia i pokory.


TAWERNA W QUERÉTARO

Widzę konia, który ryczy, kiedy napotyka wzrokiem
oczy drugiego konia.
To bracia, dwaj aniołowie z jabłkiem,
błona podziemia.
Słońce na waszych grzywach jest dla obu.
Dlaczego mnie rozrywacie, zazdrosne źrebiątka?
Dlaczego tupiecie jak janczarzy?
Konie to święte zwierzęta, oba jesteście César Vallejo.
Bo przez nas nie płyną ilości, lecz duch i
płomień.
Czy możliwe, że geniusz martwego poety
rozpada się na dwie rzeki i rozrywa się jak chusteczka?
Jednym obrazem jesteście i to jest chleb dla milionów.
Obie moje ręce są jednakowo długie.
Obie moje nogi są dla wszystkich narodów świata.
Mój pocałunek to nie są pęta i spójrzcie:
To jest pneuma, którą oddychał Jakob Boehme,
dziewicza jest, chociaż noszę ją w piersiach
jak jakaś chłopka na głowie wodę w dzbanie.
I jeśli będę znów musiał słuchać
o drobnych burżuazyjnych problemach Nikodemskich
Soborów i być świadkiem likwidacji
kadry sprawdzonej w partyzantce, pójdziecie,
moje koniki, z powrotem, marsz, w mrok.
W tej tawernie inni potrafią was zadźgać
nożami, gdy ja
będę spokojnie kładł drobne
por mi copa de alma blanca.

MAŁGOSIA

Kawałek żywego serca nie jest tak spłaszczony jak
hostia, i również biały nie jest.
Przez szkło patrzę na limuzyny.
O lakierze! No más! No más!
Najczulsze strumyki doczekają się
dnia, gdy pobłogosławi je słoność morza.
I ryby, które potrzebują ogromu
wody, by mogły pływać:
tylko w górach śnieg się topi.
Ponieważ tam duch święty dopiero zaczyna się
zbierać i czeka na ciebie, która jesteś
wodą, która zaprowadzi go do morza.

Tłumaczenie: Katarina Šalamun-Biedrzycka

Ilustracja: Katarzyna Wójtowicz, Twoje ręce są oknem, gwasz na tekturze, 30 x 21 cm, 2023


Tomaž Šalamun (ur. 1941, zm. 2014) – poeta słoweński, jeden z najwybitniejszych współczesnych poetów europejskich. Opublikował ponad czterdzieści tomów poezji w języku słoweńskim, z których wiele zostało wydanych w przekładzie w krajach całego świata. Tłumaczony na ponad 20 języków. Kojarzony z nurtem neoawangardy. Jego poezja odegrała dużą rolę w przemianach języka poetyckiego w Polsce po przełomie 1989 roku.

Katarina Šalamun-Biedrzycka (ur. 25 sierpnia 1942 w Lublanie) – słoweńska slawistka, publicystka, tłumaczka literatury polskiej i słoweńskiej, mieszkająca w Polsce. Zajmuje się tłumaczeniem literatury polskiej na język słoweński oraz słoweńskiej na polski od końca lat 60. XX w. Przekładała na słoweński twórczość takich polskich autorów jak Witold Gombrowicz, Bruno Schulz, Czesław Miłosz, Stanisław Wyspiański i wielu innych. Jednocześnie konsekwentnie działa na rzecz popularyzacji w Polsce literatury słoweńskiej, ze szczególnym uwzględnieniem poezji. Jest również autorką prac krytycznoliterackich oraz esejów na tematy translatologiczne i pokrewne. Od 1988 r. do 2007 r. pełniła funkcję konsultanta ds. literatury polskiej festiwalu literackiego w Vilenicy. W 2016 r. została laureatką Nagrody im. Wisławy Szymborskiej za przekład tomu Uroša Zupana Niespieszna żegluga.

Katarzyna Wójtowicz (ur. 1995) – ilustratorka i graficzka, absolwentka grafiki Wydziału Sztuki UP w Krakowie. Lubi eksperymentować w grafice warsztatowej i czerpać z niej inspiracje do działań projektowych. Różnorod­ność kształtów i materii odnajduje w człowieku i jego nieoczywistych obliczach.

https://www.instagram.com/vvojtowicz