Co można powiedzieć o grającym trenerze tej książki?
Po otwarciu Playbooka zauważyłem, że książkę tę trzyma się trochę jak komiks, ale wciąż zachowana jest zwrotność typowa dla poetyckich formatów. Szczególnie spodobał mi się tytuł i myślę, że dla tak skrojonego tomu wierszy o NBA trudno o lepszy. W klimat koszykarskich historii wprowadza nas pierwszy ze 198 przypisów, który tłumaczy nam, czym właściwie jest ten cały Playbook. Tam też czytamy: „Playbook to poradnik zawierający zbiór zagrywek i strategii, z których drużyny mogą korzystać w trakcie meczu.” Wiersze w tej książce również możemy rozumieć jako schematy i pewne sprawdzone formy, które zapewne mają przynieść jakieś tam zwycięstwo komuś tam, udzielać wskazówek, proponować nowe rozwiązania. Zastanówmy się, na jaką grę w Playbooku zdecydował się Tomek Bąk: czy jest to twarda walka o zbiórki w trumnie, a może przemyślane zasłony i wykalkulowane zasypywanie przeciwników trójkami?
Bez przypisów, ta książka miałaby dość wysoki próg wejścia, być może zbyt wysoki. Co prawda język stosowany w tej książce nie jest zawiły, syntaksy stabilne, przekazy komunikatywne, jednak nieznajomość terminów koszykarskich może budzić niepewność. Sam w miarę ogarniając temat NBA, chętnie z nich korzystałem, odświeżałem wiedzę, nie raz zdarzyło mi się dowiedzieć czegoś, o czym pojęcia nie miałem. Jestem szczególnie ciekawy, co o tych przypisach powiedzą osoby, które na koszu znają się słabo bądź wcale. Czy przypisy były dla nich pomocne i satysfakcjonujące? Ciekawi mnie też, w jaki sposób podchodziły do tego jury konkursów poetyckich, które oceniały tę książkę.
Przede wszystkim chciałbym pogadać o wypisach z wierszy, które można by też nazwać remake’ami albo coverami. Stanowią one pokaźną serię (jest ich aż 10) i doprowadzają do pewnego dysonansu, bo co do cholery w książce o koszykówce robią: Szczepan Kopyt, Charles Dickens, Tadeusz Peiper, Marcin Świetlicki, Adam Ważyk, Stanisław Barańczak, Tomasz Pułka, WC Williams, Krzysztof Jaworski i Zbigniew Herbert!? Już Wam mówię. Taki skład na mecz koszykówki wystawiłby Trener Bąk, jeśli pomarańcza byłaby wersem, jeśli dałoby się zamienić talent do słowa na talent do kozłowania, puentę na wsad, a stopę na dwutakt. Tomek w wypisach bierze struktury wierszy wyżej wymienionych, tak jakby korzystał ze sprawdzonej taktyki, wyciąga z pierwotnych wierszy ich kształt, napięcie, rusztowanie i wlewa tam olbrzymie ilości historii prosto z parkietów NBA, które w tych wierszach są czymś na kształt (no właśnie) płynu. Dzięki swojej niesamowitej sprawności poetyckiej i zamiłowaniu do amerykańskiego kosza, podejrzewam, że Trener Bąk jest w stanie wykonać ten trick z KAŻDYM wierszem, serio. Domyślam się, że na pewnym etapie jest to kwestia wprawy, ale przynajmniej jeśli mówimy o tej książce, nie można mówić o nudzie. Z jednej strony mamy jakże intymny poemat wykuty z Opowieści wigilijnej, gdzie obserwujemy przemianę samego MJ’a nawiedzanego przez kolejne basketowe upiory, a gdzie indziej wiersz w temacie kontuzje&depresje skomponowany z Blendy Pułki. Inne zderzenia też są soczyste, a przekrój zagrań szeroki jak rozstaw nóg i zasięg ramion The Snake’a (Kevina Duranta).
Najczęściej stosowanym zagraniem poetyckim w Playbooku wydaje mi się być wchodzenie w buty. Tomek przytacza w ten sposób najpiękniejsze historie kosza, oddaje hołd ulubionym graczom, stara się zrozumieć najlepszych oraz najgorszych trenerów, upamiętnia hale, sekundy przed buzzerem, a czasem zamienia się skórą z niesympatycznymi sympatykami, boiskowymi hultajami, sportowcami, którym nie wyszło. Ogólnie to w książce utrzymany jest balans między górą a dołem, wygraną a przegraną. Wchodzenie w buty postrzegam jako zdecydowanie poetycką umiejętność, którą na różny sposób Bąk ogrywa w swoich kolejny sposób, np. w Bailoucie przyjmując na warsztat język ekonomii, co prawda w zupełnie innym celu niż Playbooku, tam nie chodziło o wychwalenie ekonomii kapitalistycznej, a o jej kompromitację.
Trener Bąk zdecydowanie nie jest typem, który narzuca komuś swój ulubiony sport, stawiając Jordana nad Messiego, czy wyśmiewając futbolowe wyniki typu 0-0. Tomek Bąk to elektrownia zajawy, jeśli tylko temat schodzi na kosza i jeśli padłoby pytanie, czym dla mnie jest ta książka, to jest ona ZAJAWKĄ. Trener Bąk jak najpiękniejszy coach nie próbuje przekazać nam suchej taktyki, on próbuje nauczyć nas jej poprzez zajawę i nie do końca chodzi tu jedynie o zajawkę do NBA. Zajawka, którą chce nam przekazać Trener Bąk, polega na szukaniu poezji w otaczającym nas świecie np. w sporcie, pełnym ekscytacji, wzruszeń, wygranych, przegranych, skończonych karier, tragedii, skandali. No niby namawia na rzucenie oglądania piłeczki na rzecz basketu, ale robi to w tak wdzięczny sposób, że jestem w stanie przestać protestować:
Na koniec chciałbym wspomnieć o kilku playbookowych zagraniach, których nie powstydziłaby się żaden szanujący się szkoleniowiec. Patrzcie co może stać się wierszem:
Tomasz Bąk, Playbook, Wydawnictwo Warstwy, 2021
Ilustracja: Piotr Burzyński
Michał Mytnik (’97) – robi rzeczy, mieszka w Krakowie. Debiutował w Stonerze Polskim. Zdobywca drugiego miejsca w Fantasy Premier League w ramach literackiej ligi Sir Coaster Jones w sezonie 2021/22. 31 maja 2021 roku w Biurze Literackim ukazał się jego debiutancki tom wierszy hoodshit (griptape). Więcej info na: facebook.pl/HoodshitGriptape
Piotr Burzyński – zawodnik Liceum Plastycznego w Jarosławiu i Wydziału Artystycznego Uniwersytetu Rzeszowskiego na specjalizacji grafika/linoryt. Inspiracji szuka w “Śnieniu” Gaimana, w szerokich horyzontach J.H.Williamsa III, w kolorowych włosach Maligny, w ścianie dźwięku Jóhannssona i w tej posępnej ciszy na księżycu LV-426. Dawno temu w potężnej eksplozji maszyny do klejenia pierogów stracił dłonie i od tamtej pory rysuje wyłącznie językiem.