Stoner stand-upowo – „Nanette” Hannah Gatsby

Dorota Zaprzalska | Opublikowano w: #1, publicystyka

Pewnie widziałeś już wiele netflixowych propozycji. Pewnie widziałeś już wiele stand-upów (niektóre warto wypieprzyć z pamięci, prawda?). Trudno pewnie Cię zagiąć, jeżeli chodzi o produkty audiowizualne. Znasz gatunki, definicje, chwyty i niewiele Cię już coś tak na serio śmieszy. Dekonstruujesz fikcyjną rzeczywistość małym palcem u stopy. Mimo wszystkich wyżej wymienionych polecam Ci, Stonerze Polski, kobietę z Australii, komiczkę o imieniu i nazwisku Hannah Gadsby. Sprawiła, w sposób wyjątkowo własny, że przeciętny człowiek konsumujący jej “special” w przeciągu 10 minut przechodzi od beztroskiego rechotania z gay-friendly dżołków do autentycznego rozwalenia 4. ściany młotem erudycji i kowadłem manipulacji odbiorcą.

Bo tak, Stonerze Polski, jeżeli chciałbyś zobaczyć, jak Wielką Improwizację uprawia się w XXI wieku z perspektywy komediowego nadajnika, to pozwól sobie na chwilę zapomnienia, która pozwoli ci w terapeutycznej metodzie przejść przez kolejne stany świadomości o socjalnym i prawnym statusie homoseksualizmu w australijskiej Tasmanii. Historie wychodzenia z szafy i krytyki flagi LGBTQ i tak są tylko wiosennym preludium do moralnej refleksji nad statusem cierpienia jako motoru do tworzenia sztuki.

Wszystko jest nadal tylko słowami, ale talent Gadsby ukrywa się przede wszystkim w formie, ułożeniu przedstawienia w taki sposób, że treść przedostaje się przez wszelkie systemy obronne odbiorcy i uderza prosto w miękkie miejsca.

Wiem, Stonerze – że mi trochę nie wierzysz, że gadam jak skuta bańka. Ale czy właśnie nie takie poleceniówki wyjęte z piwnicy czasami zmieniają szyby w oknach na strychu?


Dorota Zaprzalska – dumna radomianka, harcerka i oskarżana o posiadanie. Studiowała filologię polską w Lesie Bielańskim i broniła się z Charliego Kaufmana. Płacze na muzyce sakralnej, ale wyznaje tylko kojący nihilizm egzystencjalny.