PUBLICYSTYKA – Rodzimy się klaunami i umieramy ze śmiechem na ustach. Dawid Kain – „Niejasne spektakle”

Współczesna polska literatura weird fiction – na całe szczęście – zaczyna być coraz bardziej zauważalna. W ostatnich latach mamy do czynienia z rosnącym zainteresowaniem tym gatunkiem nie tylko w obrębie samych czytelników fantastyki, ale również w mainstreamie. O tym pierwszym świadczy zamieszczenie artykułu Marty Sobieckiej Przełamać paradygmat w marcowym wydaniu „Nowej Fantastyki” – gdzie autorka opisywała zarówno sam gatunek, jak i jego współczesnych przedstawicieli i przedstawicielki[1]. O zainteresowaniu głównego nurtu mówi zaś ukazanie się w wydawnictwie Cyranka – gdzie publikują osoby nominowane do cieszących się prestiżem wśród krytyki nagród literackich[2] – powieści Mam przeczucie Łukasza Krukowskiego, autora znanego w polskiej banieczce weird fiction. Na rodzimym poletku obecne są rzecz jasna inne wyraziste głosy – czy to Wojciecha Guni, czy Anny Marii Wybraniec – w tym tekście jednak chciałbym zwrócić uwagę na Dawida Kaina i jego najnowszą książkę Niejasne spektakle, która ukazała się nakładem znanej i cenionej w środowisku „dziewiątki”, czyli Wydawnictwa IX.

Dawid Kain to scenarzysta gier komputerowych, a także autor wielu powieści i opowiadań, z których w ostatnich latach najcieplej przyjętym był zbiór Wszystkie grzechy korporacji Somnium (2020), luźno zahaczający o konwencje weird fiction oraz horroru korporacyjnego – przy czym ta ostatnia jest wciąż mało widoczna w sferze literackiej, a jeszcze mniej w krytycznej czy akademickiej (na polu badań literackich). Autor opublikował również w Wydawnictwie IX, obok wspomnianych wcześniej Wszystkich grzechów…,książkę Oczy pełne szumu. W Niejasnych spektaklach wyraźnie widoczne jest niewątpliwe obeznanie w gatunku, w którym tworzy autor – umiejętne nawiązywanie do nieco już wytartych schematów, igranie z nimi oraz wytyczanie własnej ścieżki w tym mglistym lesie zwanym weird fiction.

Jak wskazują tytuły poszczególnych opowiadań (Na zawsze w dole, Noc widowiska, Ostatnie słowo, Derealizacja, kurtyna), jak i samego zbioru, ważnym dla lektury kontekstem może być imaginarium cyrkowo-teatralne, a więc widzowie, aktorzy, rekwizyty czy sama przestrzeń, w jakiej odbywa się spektakl. Wyczerpująco o tym aspekcie książki pisał już w swojej recenzji Wojciech Gunia[3], tutaj więc pojawi się tylko parę wątków niezbędnych do zarysowania aspektów książki, na których zostanie postawiony największy nacisk – traumie z dzieciństwa, dorastaniu, przechodzeniu z jednych porządków rzeczywistości do innych.

Cyrk służy Kainowi przede wszystkim jako bardzo poręczna metafora, którą autor rozwija oraz wykorzystuje na wiele różnych sposobów. Najpierw obejmijmy wzrokiem samą przestrzeń cyrku. Należy tutaj podkreślić jej transgresyjny charakter oraz oderwanie od zwyczajnego świata. Cyrki u Kaina zwykle zajmują dużą przestrzeń, najczęściej usytuowaną na uboczu miasta, gdzie należy dojść opuszczając przyswojone i bezpieczne miejsca. W konsekwencji staje się ona polem, na którym mogą się dziać wydarzenia wyjęte z „normalnego” obiegu spraw. Sytuację tego typu można określić jako karnawalizację rzeczywistości, którą Michaił Bachtin w Problemach poetyki Dostojewskiego określał jako „życie wytrącone ze swej powszedniej koleiny”[4], a więc stan będący mrocznym rewersem znanego nam świata. Kain wykorzystuje tę sytuację w każdym opowiadaniu, eksplorując stany świadomości swoich bohaterów oraz wprowadzając do historii elementy chaosu, powodujące przejście z awersu świata do jego rewersu. Mechanizm ten można zauważyć w opowiadaniu Na zawsze w dole. Głównym bohaterem jest chłopiec, który w dniu urodzin zostaje zaprowadzony przez rodziców na pierwszy pokaz magiczny, gdzie w pewnym momencie zostaje wytypowany na ochotnika do kolejnej sztuczki iluzjonisty. Wchodzi więc do czarnej skrzyni i czuje „jakby rzeczywistość była kostką Rubika, którą ktoś obrócił, gdy akurat nie patrzyłem” (s. 17). Od tego momentu bohater czuje, jakby znalazł się w zupełnie innym świecie, co kładzie się cieniem na jego życiu. Sytuację tę można porównać do sceny w Koralinie Neila Gaimana, gdy bohaterka przechodzi do lustrzanego odbicia swojego domu i spotyka budzące lęk odpowiedniki rodziców.

Nie można również nie wspomnieć o samym iluzjoniście, klaunie, mistrzu ceremonii – jakkolwiek by go nie nazwać. Jak to ma często miejsce w opowiadaniach tego gatunku, nie jest to bynajmniej osoba odpowiedzialna za wszystko, co dzieje się bohaterom, którą można by łatwo obarczyć winą. W pierwszym opowiadaniu rolę tę pełni przestraszony magik, w kolejnej historii to mistrz ceremonii sprawiający wrażenie, jakby ktoś nim sterował. Podobnie jak w opowiadaniach Thomasa Ligottiego (jednego z bardziej znanych amerykańskich pisarzy weird fiction) figura pozornie sprawująca kontrolę nad sytuacją w rzeczywistości sama jest manipulowana oraz kontrolowana. Pochylmy się teraz nad osobą stojącą najniżej w tej marionetkowej hierarchii – występującej u Kaina, w pewnym sensie w każdym opowiadaniu, postaci dziecięcej.

Do czasu osiągnięcia dorosłości – co można odczytać między wierszami opowiadań ze zbioru – człowiek tkwi w pewnego rodzaju zawieszeniu. Bohaterowie dziecięcy Kaina są częściowo ubezwłasnowolnieni – nieustannie są gdzieś przemieszczani i ciągnięci, nie rozumieją tego, co się wokół nich dzieje, chcą uciec od spotykających ich, przerażających sytuacji. Nie są jednak w stanie tego zrobić, jak bohater pierwszego opowiadania, który w taki sposób opisywał swój moment przejścia do wspomnianej wcześniej skrzyni: „Sam w sobie zajmuję wtedy tylne siedzenie, a ktoś inny łapie za pada i steruje moim ciałem” (s. 14). Nawet gdy dorosną, wciąż prześladują ich traumy z dzieciństwa – czy to związane z niesprawiedliwym traktowaniem i nieustannym porównywaniem z bardziej zdolnym rodzeństwem (Ostatnie słowo), czy spowodowane niedającymi się wyjaśnić w racjonalnych kategoriach zachowaniami rodziców (Derealizacja, kurtyna). Ostatecznie, przynajmniej w niektórych przypadkach, próbują sobie z nimi radzić, czego efekty są raczej opłakane. Jak boleśnie się przekonują, „dorosłość to trudna sztuka balansowania między wieloma przeciwnościami (…) Niektórym wydaje się, że zdołają przejść na drugą stronę bez żadnego balastu. To jednak złudzenie.” (s. 54). Jeśli wymienić tylko jedną rzecz, która wybija ten tom spośród innych książek z gatunku, to jest to udana próba pokazania pełni grozy czającej się za dorastaniem i życiem ze świadomością dziwnych i niewyjaśnionych zdarzeń, jakich doświadczyło się w dzieciństwie.

W filmie 1408 w reżyserii Mikaela Håfströma, będącym adaptacją opowiadania Stephena Kinga, główny bohater wynajmuje pokój hotelowy znany z tego, że jest nawiedzony i wiele osób popełniło w nim samobójstwo. Po wielu groźnych zdarzeniach, jakich doświadcza w tym miejscu, trafia do szpitala z myślą, że jest już bezpieczny. Następnie udaje się na pocztę. Na miejscu spotyka recepcjonistę z hotelu. W tym momencie znajdujący się nieopodal robotnicy zaczynają demolować pomieszczenie, odsłaniając ukryty za jego ścianami pokój 1408. W zupełnie nieoczekiwany sposób rozwiewa się iluzja otaczająca bohatera. Interesującym aspektem Niejasnych spektakli jest precyzja autora w opisywaniu obecnego w każdym opowiadaniu momentu obnażenia fasadowości rzeczywistości, która otacza postaci. Niemal za każdym razem jest to moment kulminacyjny opowieści, zmieniający postawę bohaterów oraz ukazujący fałszywość ich sądów na temat świata. Kolejne warstwy rzeczywistości nakładają się na siebie, przenikają i przeskakują jak karty tasowane wprawną ręką – autor przenosi narrację z momentu na moment, by w decydującej chwili dołożyć ostatni element układanki, który łączy wszystkie zebrane wcześniej fragmenty w jeden obraz.

Jeszcze parę uwag na koniec. Rozpiętość tematyczna zbioru nie koncentruje się wyłącznie na zderzeniu transgresyjności dorastania z imaginarium cyrkowym – w Ostatnim słowie wyraźnie wybrzmiewa wątek okultystyczno-sekciarski. Jedną z bohaterek jest przetrzymywana dawniej przez sektę kobieta, która po ucieczce i znalezieniu schronienia rodzi demoniczne dziecko, mające stać się bogiem nowego świata (skojarzenia z Dzieckiem Rosemary Iry Levina jak najbardziej uzasadnione). Warto wspomnieć również przewijające się w całym zbiorze wątki wypalenia zawodowego, pracy i korporacjonizmu, co można łatwo powiązać z inną książką autora, a mianowicie Wszystkimi grzechami korporacji Somnium. Nie można też nie zaznaczyć czarnego humoru, którym Kain posługuje się zarówno w dialogach, jak i podczas budowania jednocześnie komicznych i pełnych grozy scen. Oczytanie autora w gatunku można zauważyć odcyfrowując liczne nawiązania m.in. do prozy Thomasa Ligottiego (szczególnie do tomu Teatro Grottesco i opowiadania Lunaparki na stacjach benzynowych) czy Wojciecha Guni (Noc widowiska Kaina jest w wielu punktach podobna do Pneumatycznego Guni[5]) – nie wspominając o odniesieniach pozagatunkowych, np. do prozy Davida Fostera Wallace’a (Na zawsze w górze, Inkarnacje poparzonych dzieci) czy kultury internetowej.

Dla osoby czytającej, zupełnie niezaznajomionej ze współczesnym polskim weird fiction, Niejasne spektakle mogą stanowić bardzo dobre wprowadzenie w ten świat. Mamy tu bowiem zarysowane najważniejsze gatunkowe tropy, motywy oraz filozoficzne inklinacje, dopracowane jednocześnie autorskim sznytem. Zwięzłość oraz precyzyjność autora w obrazowaniu stanów psychicznych bohaterów i bohaterek połączone z interesującymi przejściami z jednego porządku rzeczywistości do innych stanowią siłę książki. W konsekwencji Niejasne spektakle są niezłą odpowiedzią na pytanie o to, czym jest weird fiction i do czego zdolni są twórcy uprawiający ten gatunek.


[1] Sobiecka Marta, Przełamać paradygmat, „Nowa Fantastyka” 2023, nr 3, s. 4–8.

[2] Można tu wymienić m.in. Łukasza Barysa nagrodzonego Paszportem Polityki za Kości, które nosisz w kieszeni, Dorotę Kotas z Nagrodą Conrada i Nagrodą Literacką Gdynia za Pustostany, czy Ishbel Szatrawską nominowaną do Paszportu Polityki za Żywot i śmierć pana Hersha Libkina z Sacramento w stanie Kalifornia.

[3] Gunia Wojciech, Świat to nie teatr. To cyrk | Dawid Kain, Niejasne spektakle, https://zupelnieinnaopowiesc.com/2023/08/30/swiat-to-nie-teatr-to-cyrk-dawid-kain-niejasne-spektakle/ (dostęp: 15.10.2023).

[4] Bachtin Michaił, Problemy poetyki Dostojewskiego, przeł. N. Modzelewska, Warszawa 1970, s. 188.

[5] Gunia Wojciech, Pneumatyczne, „Nowa Fantastyka” 2022, nr 10, s. 17–23.

Dawid Kain – Niejasne spektakle, Wydawnictwo IX, 2023

Ilustracja: Eliza Bila


Kajetan Poniatyszyn – ur. 2000. Pochodzi z Prudnika, mieszka we Wrocławiu. Student filologii polskiej. Przygotowuje pracę magisterską o strategiach kreowania przestrzeni miejskiej w najnowszej polskiej literaturze weird fiction. Interesuje się twórczością Thomasa Ligottiego i Wojciecha Guni, a także prozą solarpunkową oraz poezją spekulatywną.

Eliza Bila – IG: @transforma_art