Raczej nieufnie podchodzę do osób, które mówią, że trening to życie, a tak naprawdę, jak z nimi dłużej pogadać, trening de facto zastępuje im życie. Przyjemność płynącą z aktywności fizycznej przestałem odczuwać niemalże równo dziesięć lat temu – odkąd zacząłem brać leki i przytyłem 20 kg, zamiast radości kołowrotka odczuwam raczej kołowrotka monotonię. W takich warunkach jeszcze trudniej zmotywować się do ruszenia się z kanapy – natychmiastowa gratyfikacja jest niedostępna jak półprzewodniki czy papier, a gratyfikacja odłożona w czasie okazuje się mocno mętna i niepewna, bo może się przecież okazać, że w trakcie realizacji planu treningowego przepali mi się bezpiecznik, przez co znajdę się w sytuacji, w której wytoczenie się z łóżka około południa będzie największym sukcesem dnia. Pozostają więc dwie mętne nadzieje – na to, że tata nie będzie już sobie dłużej robił żartów z kształtu i rozmiaru mojego brzucha, oraz, jak mi się wydaje, typowa dla mężczyzn po trzydziestce nadzieja na to, że trening, w którym uczestniczą, będzie ostatnią rzeczą, jaką zrobią w życiu (bo jak inaczej wytłumaczyć zaciętość, która towarzyszy im na trasie biegu lub podczas wyciskania na ławeczce?). Inna sprawa, że jestem sobie w stanie wyobrazić piękniejszą i lepiej skonfigurowaną śmierć. O, tu jestem, a jakby mnie nie było. Chociaż jest mnie trochę więcej, niż bym sobie tego życzył.
Co innego ligi i duże wydarzenia sportowe – tutaj wypracowany w dzieciństwie nawyk śledzenia, żywego zainteresowania, regularnego (niekiedy chyba nawet chorobliwego) sprawdzania statystyk i wplatania w small talk historii z parkietów i boisk pozostaje w mocy, choć jest to coś, co przez ostatnie dwie dekady niekiedy dość drastycznie zmieniało swą intensywność. Jestem jednak dość nietypowym i chaotycznym kibicem, ponadto niespecjalnie lubię dzielić przyjemność z obserwowania sportu – dlatego rzadko konfrontuję się z innymi fanami dyscyplin, które śledzę, nieczęsto oglądam mecze z kolegami, i zdecydowanie wolę poświęcić (nawet i dłuższą) chwilę na zastanowienie się nad tym, co właściwie zobaczyłem, niż wklejać się na siłę we wspólnotowość związaną z kawałkiem skóry i poliestru. Można więc chyba powiedzieć, że interesuje mnie sport sam sobie, a nie jego społeczny kontekst – jestem raczej piwniczniakiem z dostępem do league passa, niż stałym bywalcem hal i barów sportowych, a zamiast krzyku z trybun, preferuję zwykle wnikliwą i rzeczową pomeczową analizę. Dlatego też jeśli w trakcie śledzenia sportu i czytania gry wydarza się coś wielkiego, to jest to raczej moje, niż nasze.
Skąd więc ten tekst? Z potrzeby wytłumaczenia związku między literaturą a sportem, z chęci sprawdzenia tego, jak czytanie gry może się przekładać na życie, które raczej grą nie jest, określenia możliwych zastosowań wiersza koszykarskiego oraz zwyczajnej chęci obejrzenia meczu – tym razem spotkanie zostanie opatrzone przeze mnie komentarzem, a żywe komentowanie wydarzeń boiskowych jest tym, czego niekiedy brakuje mi podczas samotnego oglądania spotkań. Bo choć preferuję samotniczy odbiór wydarzeń sportowych, zdarzają się w życiu kibica chwile, w których chciałby mieć obok kogoś, z kim mógłby wymienić wrażenia – gdy w czerwcu oglądałem siódmy mecz półfinałów konferencji wschodniej, zakończony zwycięstwem Bucks po dogrywce, bardzo brakowało mi osoby, która mogłaby mnie uszczypnąć, lub po prostu doświadczyć ze mną wielkiego masywu koszykówki o wschodzie słońca. Do tego stopnia, że miałem przez chwilę ochotę zejść na dół i wyściskać wracających z dyskoteki chłopców, którzy intensywnie darli mordę pod blokiem, gdzieś około piątej nad ranem.
Mam świadomość tego, jak bardzo uprzywilejowany to komentarz – mecz oglądam z odtworzenia, mogę więc obejrzeć każde zagranie kilkukrotnie; mam dostęp do licznych relacji i artykułów; siedzę przed komputerem, więc w każdej chwili mogę sprawdzić niezbędne informacje; wreszcie – do tekstu będę mógł wrócić w przyszłym tygodniu i wygładzić pewne nierówności. Mimo to nie zamierzam całkiem zrezygnować z lapsusów – jakkolwiek przejęzyczenie podczas wymawiania nazwisk dość ciężko oddać w tekście, postaram się dostarczyć kilku wątpliwych konstrukcji językowych, żebyście czuli się tak, jakbyście oglądali spotkanie na żywo, zakładam bowiem, że wśród was mogą być osoby, które na profesjonalny sport patrzą dokładnie odwrotnie, niż ja.
Mecz będę oglądał stratą, i tekst też będzie stratą pisany, bo strata jest dokładnie tym zagraniem, które najłatwiej powtórzyć w sytuacji, gdy życiowy parkiet bywa śliski. Wydaje mi się, że kategoria straty jest też dobrą trytytką łączącą sport z literaturą, znanym elementem w nieznanym otoczeniu, czymś, co można sobie bezpiecznie wyszukać w wikicytatach, i trochę, jakby, zmądrzeć.
Zanim przejdę do treści zasadniczej, chwila wprowadzenia. Znajdujemy się na przełomie pierwszej i drugiej ćwiartki sezonu regularnego, zespoły rozegrały już więc około dwudziestu spotkań – to zwykle moment, w którym można już pokusić się o jakieś sensowne wnioski dotyczące drużyn i zawodników, ponieważ próbka jest wystarczająco duża. Nadal jednak ciężko przewidzieć dalsze losy poszczególnych zespołów – w odróżnieniu od lig piłkarskich, drużyny NBA mogą dokonywać korekt składu w trakcie sezonu, wymieniając zawodników (to okienko zamknie się dziesiątego lutego 2022 r.) lub podpisując dostępnych na rynku wolnych agentów.
Dla obu drużyn sezon – póki co – okazuje się relatywnie łaskawy. Przystępując do opisywanego spotkania, zarówno Bucks, jak i Hornets mogli się pochwalić dodatnim bilansem – obie drużyny wygrały po trzynaście spotkań, notując odpowiednio osiem i dziesięć porażek. W przypadku Bucks, aktualnych mistrzów NBA, taki bilans można by uznać za lekkie rozczarowanie, ale biorąc liczne problemy zdrowotne na początku sezonu oraz problemy z wkomponowaniem w rotację zawodników pozyskanych w przerwie między sezonami, jest to i tak dość rozsądny rezultat. Ponadto, Kozły wygrywały dotychczas każdy mecz, w którym dostępni byli ich trzej najlepsi gracze – Giannis Antetokounmpo, Khris Middleton i Jrue Holiday.
Z kolei bilans 13-10 zanotowany przez Hornets można postrzegać jako pozytywne zaskoczenie, choć ja sam przed sezonem spodziewałem się, że będzie to drużyna ze środka tabeli konferencji wschodniej – zbyt dużo tam ofensywnego talentu, by w tej coraz szybszej lidze nie wygrywali regularnie. Ponadto, James Borrego doskonale zna atuty swoich graczy, i potrafi przekuć je w odpowiedni system, z dużą ilością podań, szybkim procesem decyzyjnym i pozostawaniem w ciągłym ruchu. Dzięki temu, Charlotte po prostu świetnie się ogląda – gdyby zrobić zestawienie najprzyjemniejszych do oglądania drużyn na starcie sezonu, Szerszenie byłyby wyżej, niż wynikałoby to z ich miejsca w tabeli wschodu.
Q1, 12:00
Ale to wszystko traci znaczenie, gdy sędzia wyrzuca piłkę w górę – w momencie, w którym piłka pojawia się w grze, na boisku może wydarzyć się absolutnie wszystko. Oglądam profesjonalną koszykówkę od przeszło dwudziestu lat i widziałem naprawdę wiele szokujących rzeczy – nieoczekiwanych serii punktowych, graczy, którzy łapali ogień, drużyny, które odcinały tlen przeciwnikom po bronionej stronie parkietu, roztrwonione dwudziestokilkupunktowe przewagi, straszliwie wyglądające kontuzje, które niweczyły mistrzowskie nadzieje… Na boisku będę oglądał Gordona Haywarda, gracza, który właśnie takiej strasznej kontuzji doznał – na starcie sezonu 2017/18, jeszcze jako gracz Celtics, wyjątkowo nieszczęśliwie upadł na parkiet i złamał nogę, co było jedną z, powiedzmy, pięciu najgorszych kontuzji, jakie widziałem na parkietach NBA (choć to straszliwy upadek T.J.-a Forda z lutego 2004 r. nadal śni mi się po nocach).
Ruszamy, Bobby Portis wygrywa tip-off i Bucks rozpoczynają mecz.
Q1, 11:14
Pierwsze punkty w meczu, wspomniany już Gordon Hayward trafił rzut po koźle z lewego łokcia parkietu po podaniu od LaMelo Balla, wschodzącej gwiazdy ligi. Tego typu rzuty to obecnie rzadkość: około dekadę temu do głosu doszli analitycy sportowi, którzy – po dziesiątkach godzin spędzonych na analizie – doszli do wniosku, że trzy jest większe od dwóch. Ich wnioski przeniosły ciężar gry z pomalowanego na obwód, a rzuty za dwa punkty oddawane z odległości pięciu-sześciu metrów od kosza zaczęto powszechnie uważać za nieefektywne. Drużyny, które chciały się liczyć w stawce, niekiedy dość gwałtownie modyfikowały systemy ofensywne, a strzelcy dystansowi zaczęli podpisywać coraz bardziej lukratywne kontrakty. Nie oznacza to jednak, że gracze przestali trenować rzuty z półdystansu – groźba oddania celnego rzutu zza pola trzech sekund pozwala częściej dostawać się pod obręcz w poszukiwaniu (nadal uważanych za efektywne i pożądane) wsadów i lay-upów, sprawia też, że gra w ataku jest bardziej płynna.
Q1, 10:46
Od niedawna NBA zapisuje tzw. hustle stats, czyli zagrania, które nie przekładają się bezpośrednio na “cyferki” takie jak punkty, asysty czy zbiórki, ale pozostają istotnymi elementami gry, które nie pozostają bez wpływu na końcowy rezultat. Po bronionej stronie parkietu, hustle stats to np. wybicia piłki (w tym przecięte podania) czy wymuszone faule ofensywne. Dotarcie do tego typu statystyk wymaga nieco zachodu (zwyczajowo nie pojawiają się w standardowym box scorze w serwisach sportowych), dlatego też część kibiców w ogóle nie bierze ich pod uwagę, drąc – jak na starych chłopów przystało – łacha z zawodników, którzy w tradycyjnych statystykach wypadają blado, a mimo to – jeśli rzetelnie obejrzymy mecz – istotnie przyczyniają się do wyników drużyny. Przenosząc to na grunt bardziej życiowy, niż profesjonalny sport, zawodnicy, którzy dobrze wypadają w hustle stats są jak koleżanka, która przychodzi uśmiechnięta do biura w poniedziałek rano, i choć czasem zdarzy jej się zrobić coś głupiego, a jej praca jest trudno mierzalna, w związku z czym z reguły omija ją premia uznaniowa, jej wkład w pracę zespołu jest niepodważalny, i ciężko byłoby sobie wyobrazić poniedziałki bez niej.
Q1, 10:36
Tegoroczny MVP finałów jest jednym z tych graczy, których w zasadzie nie da się zatrzymać, broniąc go jeden na jeden – skuteczna defensywa w tym wypadku polega na odcięciu mu drogi do kosza poprzez podwojenia i potrojenia, budując tzw. mur. Taki schemat defensywy jest dziełem Brada Stevensa, byłego szkoleniowca Boston Celtics, który – na dużą skalę i z powodzeniem – zastosował go po raz pierwszy podczas serii w play-offach. Od tego czasu, Giannis poprawił się w zakresie odgrywania piłki z podwojeń, a generalny menedżer drużyny z Milwaukee zadbał o to, by przez 48 minut meczu Antetokounmpo był otoczony strzelcami dystansowymi, dzięki czemu ten schemat defensywny stał się mniej efektywny.
W przypadku tej akcji, Giannis atakował z lewego skrzydła a piłka została bardzo szybko przeprowadzona przez połowę boiska, przez co Hornets nie zdołali ustawić obrony zespołowej – faul, dwa rzuty wolne, z których tylko jeden znalazł drogę do kosza – pierwszy punkt dla Milwaukee.
Q1, 9:25
Strata, jak już wspomniałem, jest chyba tym zagraniem, które interesuje mnie najbardziej. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z wyjątkowo trudnym podaniem (Grayson Allen próbował przerzucić piłkę przez całe boisko do zbiegającego pod kosz Jrue Holiday’a, a pomarańcz wylądował w rękach Gordona Haywarda), co – przynajmniej po części – tłumaczy ostateczny rezultat zagrania, ale straty na parkietach NBA są bardzo różnorodne, tym samym niewiele różniąc się od strat, których doświadczamy w prawdziwym życiu ™. Mamy więc straty po mózgopierdach, które są doskonałym tematem doskonale smutnych żartów, mamy straty wynikające z nieporozumień i błędów w komunikacji (skoro język jest jedynie przejęzyczeniem, i gra nami straszliwie, to podobnie musi działać i język ciała), mamy wiele strat wynikających z prób wykonania rzeczy znajdujących się poza zasięgiem gracza (te chyba są najbardziej spektakularne, to w zasadzie wiązka ryzykownych metafor dopełniaczowych, które wybuchają autorowi w palcach), a niekiedy strata jest rezultatem działalności sił zewnętrznych, i w tym sensie pozostaje niejako niezawiniona, ale nadal pozostaje stratą – i w takich miejscach również zdarza nam się bywać często, jeśli akurat bogato się nie urodziliśmy. Strata może być też rezultatem podjęcia nadmiernego ryzyka, za które w ostatecznym rozrachunku płacą wszyscy – i w takim scenariuszu parkiet hali sportowej staje się parkietem Wall Street.
Q1, 9:04
Highlight jest czymś, co pozornie nie ma prawa się udać – a jednak się udaje. Prawdziwą sztuką jest jednak wkomponowanie błyskotliwego zagrania w system ofensywny, zrobienie z niego stałego punktu programu – podanie piłki po koźle, za plecami jest wyjątkowo efektowne, ale to odpowiednie ustawienie się graczy na pozycjach i szybkie oddanie piłki z rogu na skrzydło zadecydowało o powodzeniu tej akcji. Jestem sobie w stanie wyobrazić dowolną liczbę trenerów szkolnych drużyn koszykówki, którzy w takiej sytuacji reagują raczej opierdoleniem rozgrywającego, aniżeli oklaskami dla drużyny, powodując trwałe szkody na psychice młodych ludzi, popychając ich tym samym w kierunku Wojsk Obrony Terytorialnej – to już miejsce na żart, który jest smutny: oglądałem sondę przeprowadzoną przez publiczną telewizję wśród rekrutów WOT, i zobaczyłem młodego człowieka, który nieironicznie powiedział, że zdecydował się dołączyć do wspomnianej formacji, ponieważ chce coś osiągnąć. Od tego momentu, gdy tylko wpadam na pomysł, żeby coś osiągnąć, zamykam się w pokoju i siedzę w nim do momentu, aż mi przejdzie – lub przynajmniej upewnię się, że to, co chcę osiągnąć, nie wymaga wstąpienia do organizacji o charakterze militarnym.
Q1, 8:44
To moment, którym można zilustrować akapit, w którym wspominałem o wzroście znaczenia sportowej analityki – Giannis dostaje piłkę pod samą obręczą i jest w stanie włożyć ją do kosza bez większego wysiłku, ale jak przyjrzymy się dokładnie, widać moment zawahania, ponieważ w prawym rogu czeka niepilnowany Grayson Allen, który zamiast dwóch punktów mógłby zdobyć trzy. Dwa jednak w zupełności wystarczą, Antetokounmpo kończy akcję wsadem, wróbelek pozostaje w garści.
Q2, 8:30
Czy sformułowanie “zrobić kogoś w pompkę” pochodzi z koszykarskich boisk? Nie wiem, ale bardzo chciałbym, żeby tak było – akcje typu 2+1 to właśnie te zagrania, dzięki którym najłatwiej obrócić mecz na swoją korzyść, uciszając kibiców przeciwnika, i dając kolegom z drużyny sygnał do ataku. To promocja, z której nie sposób nie skorzystać, to wysoko postawiony pracownik sieci drogerii, który tłumaczy nam, że wolimy tymczasowe przeceny od niskich cen przez cały czas, i nawet przez chwilę skłonni jesteśmy mu uwierzyć – skoro marketingowcy wiedzą o nas rzeczy, o których wolelibyśmy publicznie nie mówić.
Q1, 8:14
Jedną z taktycznych nowinek, które doprowadziły Bucks do mistrzostwa, było wykorzystanie tzw. dunker spot – gracze obwodowi bardzo często znajdowali się pod samą obręczą, wprowadzając element zaskoczenia oraz walcząc o ewentualne ofensywne zbiórki. Trio Antetokounmpo-Middleton-Holiday to koszykarze, którzy ponadprzeciętnie operują piłką i potrafią posłać niesygnalizowane, celne podanie z obwodu – to dobry przykład dopasowania systemu do graczy, którymi dysponuje trener, oraz sposób na łatwe punkty w szybkim ataku i podczas wznowień gry z autu. To robienie tego, co ze względu na posiadany zestaw cech i umiejętności jest możliwe, zamiast prób robienia rzeczy, które zwyczajnie (znowu) nie mają prawa się udać – czy trenerzy szkolnych drużyn koszykówki mnie słyszą?
Q1, 7:47
Szalone oczy Bobby’ego Portisa widzą rzeczy, których znajdujące się w granicach normy oczy nie są w stanie dostrzec – gdy piłka po rzucie wykręca się z obręczy, a rzut był bardziej pół-celny, niż w pełni niecelny, gracz taki, jak Portis, doskonale wie, co można z tym zrobić. Tym razem dobicie piłki wymagało jeszcze jednej poprawki, przestawienia szyku zdania, zrobienia czegoś z układem graficznym, krótkiego spięcia z redaktorem, by ostatecznie wyjść (wpaść) na dobre.
W przypadku Bucks, zbiórki ofensywne są pewnym novum – jeszcze dwa-trzy sezony temu trener Budenholzer w ogóle odpuszczał walkę na atakowanej tablicy, skupiając się na szybkim powrocie do obrony. W ofensywie żyjącej z dużej ilości rzutów za trzy punkty było to ogromne marnotrawstwo – i dopiero wkomponowanie w ofensywę wspomnianego już dunker spot, wraz z dodaniem mobilnego wysokiego w osobie Portisa sprawiło, że zdarzają się czasem punkty z ponowień.
Q1, 7:24
Z rzeczy, które na boisku nie powinny mieć miejsca, strata po time-oucie jest rzeczą, która chyba najbardziej nie powinna mieć miejsca, to odmrożenie uszu na złość cioci, spacer po chipsy do Żabki tego dnia, którego mieliśmy rozpocząć dietę.
Natomiast abstrahując od straty, mieliśmy w tej akcji dobry przykład tego, jak może działać dunker spot – grający tyłem do kosza Giannis, podwojony w końcu przez LaMelo Balla zamarkował poszukiwanie strzelca na obwodzie, i skierował niesygnalizowane podanie do Holiday’a, który czekał pod samą obręczą. Ze względu na ustawienie graczy na boisku, kozłujący Grek miał przynajmniej trzy możliwości zrobienia kuku obronie Hornets – a ostatecznie nie udało się wykorzystać żadnej z nich.
Q1, 6:21
Takie rzuty też widuje się coraz rzadziej – w grze tyłem do kosza, po półobrocie, lekko odchylając się do tyłu. Jeszcze dekadę temu liga była pełna podkoszowych, którzy robili tego typu rzeczy, pierwsze skojarzenie to oczywiście Dirk Nowitzki, który w dodatku odbijał się w takich sytuacjach z jednej nogi, co wprowadzało na parkiet element baletowy… Współczesny wysoki niewiele gra na bloku, umiejętności ofensywne wymagane przez systemy ofensywne wielu drużyn wymagają od nich raczej podań z high post, stawiania zasłon, rozciągania gry rzutami trzypunktowymi – oczywiście wpływa to korzystnie na płynność gry w ataku, ale niekiedy wychodzi ze mnie boomer, który tęskni za – pozornie tylko mało efektywnym – rzutem z półdystansu. Skoro telefony z klapką wracają, czemu nie miałyby wrócić tego typu zagrania?
Q1, 5:50
Wymuszanie fauli graczy atakujących jest coraz większą sztuką – sędziowie nieczęsto korzystają z gwizdków, a dynamika i zręczność graczy sprawia, że bardzo ciężko w odpowiednim czasie zająć pozycję obronną. Wymuszenie szarży jest kolejnym zagraniem “liczonym” w hustle stats, które potrafi obrócić mecz: “złapany na faul” gracz drużyny atakującej w kolejnych akcjach poważnie się zastanowi, zanim zdecyduje się zaatakować obręcz. Mamy więc interwencję i prewencję w jednym ruchu, który zasadniczo powinien być bezruchem.
Q1, 4:48
Kelly Oubre Jr. to zawodnik, którego w systemie Dungeons & Dragons należałoby zdefiniować jako “chaotyczny dobry”: zdarzają mu się bardzo złe decyzje i pokazy wątpliwej selekcji rzutowej, ale wykorzystywany tak, jak robi to James Borrego – czyli jako pierwszy gracz z ławki, ofensywny ogień na pozycjach od 2 do 4, ma ogromną wartość dla drużyny, i w pełni zasługuje na swoje minuty na parkiecie. Każda drużyna potrzebuje strzelca “w zapasie” – a Oubre jest w tej roli na tyle dobry, że można skorzystać z jego usług także w ostatnich minutach meczu, gdy trzeba gonić wynik. Nawet, jeśli niekiedy przypomina połączenie Erica Bledsoe z J.R.-em Smithem.
Q1, 4:12
Scary Terry był swego czasu częstym gościem koszmarów mieszkańców Wisconsin – gdy Eric Bledsoe zapytany o tego gracza odpowiedział dziennikarzowi pytaniem „Terry who?”, Rozier postanowił robić z niego wiatrak na przestrzeni całej, wyrównanej serii play-offowej. Mam wrażenie, że od tego czasu Bucks nieco bardziej zwracają uwagę na tego gracza, choć nie da się ukryć, że jego status w lidze jest znacznie niższy, niż wynikałoby to z jego gry i notowanych statystyk. Połączenie siły i szybkości, wraz z agresywnym atakiem pomalowanego wymusiło podwojenie, które skończyło się otwartą trójką ze skrzydła. To znacznie trudniejsze, niż wygląda na pierwszy rzut oka.
Q1, 3:41
Chaos, w którym niewiele widać sensu, ale w którym da się dostrzec cel – czasem, by zagrać skutecznie w defensywie, wystarczy nieco sprytu i chęci, które potrafią zamaskować błędy w ustawieniu. George Hill jest jednym z tych graczy, których zawsze darzyłem szacunkiem – choć w większości elementów gry nawet w swoim prime był najwyżej średni, miał zawsze taką nietypową umiejętność bycia tam, gdzie trzeba, co w połączeniu z bardzo ekonomicznym sposobem poruszania się po parkiecie sprawiało, że po prostu dobrze grał w koszykówkę. I choć teraz, gdy powoli zbliża się do emerytury, czasem drę się na niego do telewizora, bo nie chce mu się nawet spojrzeć w stronę kosza, i rezygnuje niekiedy z oddania rzutu z bardzo dobrej pozycji, jego wkład w grę drużyny pozostaje znaczący – choć ekipie z Milwaukee udało się zdobyć tytuł w zasadzie bez kozłującego z ławki, taka sytuacja drugi raz się nie powtórzy, i powrót Hilla do zespołu był bardzo rozsądnym ruchem w przerwie między sezonami.
Q1, 2:41
Niekiedy jest też tak, że strata wynika bezpośrednio z nadmiernego myślenia o sytuacji, w której się znaleźliśmy – myśl porusza się w kilku kierunkach jednocześnie, temperatura zbliża się do czerwonego pola, bach!, i piłka odbija się od gracza. Widzę go, jak po meczu kładzie się spać i do trzeciej nad ranem gryzie kołdrę, rozważając to, co mogłoby się wydarzyć, gdyby akurat w tym momencie był bardziej na parkiecie, a mniej w tym miłym lub dziwnym miejscu, do którego za myślą zawędrował.
Q1, 2:32
Jesteś dobrym podającym? Spróbuj zagrać w defensywie, a okaże się, że umiejętność czytania gry sprawi, że z łatwością będziesz przecinał linie podań drużyny przeciwnej. Więcej informacji na http://www.internet.pl
Q1, 2:29
Jeśli ktoś nadal twierdzi, że biali nie potrafią skakać, prawdopodobnie nigdy nie widział w akcji Pata Connaughtona, prawdziwego everymana, który nie tylko grozi rzutem trzypunktowym, ale także świetnie radzi sobie w walce na tablicach, dużo energii wkłada w defensywę, zarówno zespołową, jak i jeden na jeden, a niekiedy – niepilnowany – potrafi zaskoczyć wsadem niczego nie spodziewającą się defensywę. Rozpisany przez Budenholzera schemat wznowienia gry po time-oucie sprawił, że ten alley-oop był prosty jak zabranie małemu psu dużej zabawki.
Q1, 1:02
Strata może też wynikać z nadmiernej sygnalizacji, poczucia się jak u siebie w domu, przesadnej pewności, zwiastującego rychłą katastrofę poczucia, że przecież nic złego nie może się stać. I właśnie wtedy złe się dzieje. Dowolny arcybiskup odpowiadający na dowolne, acz niewygodne, pytanie.
Q1, 0:00
Szesnastopunktowe prowadzenie Hornets – więcej trójek (na skuteczności 59%!), więcej zbiórek, lepszy ruch piłki, i Scary Terry, który miał udział w większości punktów zdobytych przez drużynę Charlotte, rzucając bądź asystując. Gdy Szerszenie dobrze dzielą się piłką i szybko podejmują decyzje, przeciwnicy mają poważny problem.
Q2, 12:00
Dlaczego wybrałem akurat ten mecz? Bo to powrót z zaświatów DeMarcusa Cousinsa, niegdyś wielkiej gwiazdy ligi, bardzo utalentowanego ofensywnie centra, który po naznaczonych licznymi kontuzjami i problemami pozaboiskowymi latach podpisał niegwarantowany, roczny kontrakt z Milwaukee Bucks – ze względu na długą absencję Brooka Lopeza, drużyna Kozłów desperacko szukała sposobu, by wzmocnić rotację na pozycjach 4-5, a podpisanie Cousinsa to typowy ruch z cyklu low risk – high reward. Zaraz zobaczymy, co udało się wylosować tym razem.
Q2, 11:49
Zamarkowany pick’n’roll pomiędzy Rozierem a Bridgesem kończy się brutalnym alley-oopem nad niczego nie spodziewającym się Giannisem Antetokounmpo – tego typu zagrania utrzymują przy życiu kibiców z naszej strefy czasowej w momencie, w którym zaparzona w okolicy północy kawa przestaje działać. Gdybym nadal był pryszczatym gimnazjalistą, na drugi dzień na boisku nie mówiłbym o niczym innym, ale teraz jestem poważnym człowiekiem, moje życie jest poważne, więc w najlepszym razie poświęcę na to zagranie siedem sekund między kofeiną i nikotyną, i nikogo to już nie będzie obchodzić.
Q2, 11:13
Strata może się przydarzyć także wtedy, gdy bardzo czegoś chcesz, ale nie bardzo wiesz, jak – to randka, na której tematy pogodowe przestają być small talkiem, i zamieniają się w katastrofę klimatyczną, to gradzina, która rozcina ci skórę głowy, gdy desperacko próbujesz ochronić samochód, to ostateczna cisza w rozmowie, jaką jest związek, gdy już nie wiesz którędy mógłbyś spróbować dotrzeć, więc ostatecznie nie robisz niczego, a potem do końca życia myślisz o tym przed zaśnięciem.
Q2, 10:40
Khris Middleton to jeden z tych nielicznych graczy, którzy potrafią grać jak Micheal Jordan i Kyle Kuzma – i robią to jednocześnie. W tej akcji postanowił jednak zbliżyć się do stylu Jordana, wykorzystując obręcz jako ochronę przed blokiem i kończąc reverse lay-up z drugiej strony kosza. Nie był w tym może przesadnie poetycki, nie było w tym charakterystycznej dla Jego Powietrzności gracji i lekkości, ale na koniec meczu liczą się dwa punkty, które udało się dopisać tym zagraniem.
Q2, 10:12
W swoich latach świetności, DeMarcus Cousins był jednym z najlepiej podających centrów ligi – i widać to było w trójkowej grze z Giannisem i Graysonem Allenem, w próbie zamarkowania rzutu tylko po to, by przyciągnąć obrońcę, i oddać piłkę do rogu. Trzy punkty, 43-32 dla Hornets.
Q2, 9:35
Jrue Holiday pozostaje niedocenianym graczem – przeciwnicy nie zawsze traktują jego umiejętności w ofensywie poważnie, ale to zawodnik o bardzo wysokim boiskowym IQ, który podejmuje dobre decyzje, grając w taki sposób, by w każdej chwili mieć kilka alternatywnych rozwiązań, na wypadek zdarzeń losowych. To prawdopodobnie jedyny sposób, by trochę się poobracać, i przy okazji dupy nie mieć zawsze z tyłu – jedyny, jeśli akurat nie urodziłeś się bogato.
Q2, 8:28
To chyba najlepszy przykład tego, co przez cały czas chcieliby grać Hornets, ale trochę się wstydzą – wykorzystanie dobrych umiejętności gry z piłką liderów, minięcie, atak obręczy, odegranie na obwód, błyskawiczne podanie i otwarta trójka, a wszystko w dosłownie trzy sekundy. W tym miejscu na większości kanałów sportowych padłby żart z wąsem, ale nie jestem starym chłopem.
Q2, 7:37
W celu uniknięcia straty wdajesz się w przepychankę i faulujesz, tym samym popełniając stratę – gdybyś zdecydował się stracić wcześniej, straty okazałyby się mniejsze. Poradnik dla inwestujących w akcje GameStop i śmieciowe krypto na początku 2021 r.
Q2, 6:52
Niektóre rzeczy zaczynają się bardzo brzydko, by zakończyć się w efektowny sposób – napisałem, a potem przypomniałem sobie o tym, że w moich stronach łabędzie kończą raczej w sidłach kłusowników, a całe ich piękno zostaje później oskubane i odpowiednio przyrządzone. Nie chciałem o tym pamiętać.
Q2, 6:38
Jest taka gra, w którą przegrywasz za każdym razem, gdy przypominasz sobie, że w nią grasz, i zdaje się, że to właśnie nią zaaferowany był Kelly Oubre Jr. Czasem tracimy coś, o czym nie wiedzieliśmy nawet, że to posiadaliśmy – mógł to powiedzieć wzięty ze stocka dietetyk lub trener personalny.
Q2, 6:17
Gdy desperacko próbujesz utrzymać się na nogach, piłka może ci przeszkodzić – parafraza wydarzeń ze studniówki, dialog między uczniem a wychowawczynią klasy: pani profesor, kiepsko tańczę → najważniejsze, żeby się nie przejmować → najważniejsze, żeby się nie wypierdolić.
Q2, 6:01
Nie tak znowu całkiem dokonany pick’n’roll zwieńczony fenomenalnym podaniem LaMelo i dunkiem P.J.-a Washingtona – najlepszą rzeczą w męskich decyzjach jest to, że wcale nie muszą podejmować ich stereotypowi mężczyźni.
Q2, 3:19
Holiday gra tak, żeby mieć alternatywę nawet tam, gdzie nie ma alternatywy – piękne rozrzucenie na obwód spod samej linii końcowej, po nieco szalonej i pozbawionej jakiejś głębszej myśli penetracji, otwarta trójka dla Pata Connaughtona.
Q2, 2:03
A czasem tracisz, bo przez chwilę wydaje Ci się, że masz tego dość – i potem za tym tęsknisz. Wiersze z salonów fryzjerskich, ujęcie z perspektywy szczotki w ręku uczennicy odbywającej praktyki.
Q2, 1:57
Fenomenalny bullet pass ciśnięty wprost do koszyczka przez jakieś pół boiska, szybkie punkty dla Bucks.
Q2, 0:50
Hornets zdecydowanie brakuje kilogramów pod koszem, co nie umknęło uwadze Cousinsa – pierwsze punkty w koszulce Milwaukee, 66-57 dla drużyny Charlotte.
Q2, 0:02
Jeszcze dwa-trzy sezony temu tego typu akcja zakończyłaby się faulem ofensywnym lub wyrzuceniem piłki w trzeci rząd trybun, a teraz proszę – Giannis był w stanie kontrolować piłkę i to, co działo się wokół, oddając piłkę do rogu, do niepilnowanego Hilla.
Q3, 11:05
Niekiedy strata jest rezultatem sytuacji, w której za wszelką cenę próbujesz zachować się mądrze, znacznie mądrzej, niż trzeba – rozmowa wychowawcza po powrocie z wywiadówki, na chwilę przed nałożeniem sankcji.
Q3, 10:55
Jeśli kogoś widzisz, to jest duża szansa, że ten ktoś ciebie też widzi – fragment z podręcznika dla graczy, dowolny FPS przełomu wieków, kwadratowa, mocno zarysowana szczęka głównego bohatera.
Q3, 10:03
Gra w koszykówkę potrafi wyglądać jak najprostsza rzecz na świecie – rewelacyjna akcja w trójkącie Antetokounmpo-Holiday-Middleton, dobre oddanie piłki z podwojenia, szybkie przekazanie na skrzydło, i kolejne trzy punkty.
Q3, 9:43
Innym razem tracisz, mimo tego, że zrobiłeś wszystko dobrze – po prostu ktoś inny zrobił coś dokładnie przeciwnego, lepiej lub szybciej, rozmowa ujętego na gorącym uczynku złodziejaszka z obrońcą z urzędu, kilka słów skreślonych na niezadrukowanej stronie wizytówki.
Q3, 9:37
Podręcznikowo rozegrana kontra dwa na jeden, zakończona efektownym wsadem przez Graysona Allena, który swoim przechwytem zainicjował całą akcję – świetna postawa po obu stronach parkietu.
Q3, 7:39
Hornets bardzo cierpliwie w ataku, dobry ruch piłki, zmuszanie graczy Bucks (broniących notabene całkiem nieźle) do biegania, a wszystko zakończone celną trójką LaMelo – akcje Charlotte klikają najlepiej wtedy, gdy gracze chcą dzielić się pomarańczem i szukają kolegów na wolnych pozycjach.
Q3, 7:25
Możesz stracić coś, czego nawet nie dotknąłeś – pracownica banku tłumaczy sytuację, w jakiej znalazł się kredytobiorca po ogłoszeniu bankructwa przez dewelopera, gdzieś w Polsce A, ale raczej pod miastem.
Q3, 5:53
Jeśli czegoś za bardzo chcesz, prawdopodobnie to stracisz – protokół zdarzenia w magazynie wysokiego składowania, brygadzista udziela reprymendy operatorowi wózka widłowego.
Q3, 5:05
Strata jest dobrym rozwiązaniem, gdy tego wszystkiego jest już za wiele – wypowiedź jednego z przywódców wspólnoty religijnej, na chwilę przed rozdaniem znacznej części majątku zgromadzenia.
Q3, 4:20
Robiąc kilka rzeczy jednocześnie, łatwo jest odnieść stratę – odprawa w cyrku, ale takim wiesz, prawdziwym.
Q3, 3:37
Świetne podanie z pomalowanego do ścinającego z lewej strony McDanielsa, łatwe i ładne punkty Hornets.
Q3, 2:26
George Hill wyjątkowo postanowił spojrzeć w kierunku kosza – i trafił bardzo trudny, kontestowany rzut, wymuszając przy okazji faul Roziera.
Q3, 1:38
Bardzo efektowne zagranie Gordona Haywarda, który w tej akcji wyglądał równie pewnie, jak przed wspomnianą już fatalną kontuzją – dobry atak na kosz, spin move, i rzut z odchylenia na wysokości lewego łokcia, pewne punkty.
Q4, 11:16
Hornets w obronie wyglądali, jakby ostatnie lata przeleżeli pod grubą warstwą lodu – nie możesz pozwolić Giannisowi rozpędzić się kontrze, nie możesz pozwolić mu patrzeć w stronę kosza, bo to musi oznaczać dwa punkty i faul – dokładnie tak, jak w tym przypadku.
Q4, 10:16
Czasem ratujesz, co tylko się da, a na końcu i tak tracisz – rozmowa z filozoficznie nastrojonym członkiem lokalnej OSP na potrzeby finansowanego przez starostwo powiatowe tygodnika.
Q4, 9:54
Walcząc o pozycję możesz narazić się na stratę – preambuła do ustawy regulującej kwestię mobilności społecznej, jeszcze na etapie prac w stosownej komisji.
Q4, 8:23
Widzimy, jak bardzo ci zależy, dlatego podjęliśmy decyzję o nagrodzeniu cię stratą – Tomasz Karolak przebrany za George’a Clooney’a, polska wersja blockbustera o światowym kryzysie finansowym.
Q4, 6:39
Bardzo dobrze rozegrane wznowienie z autu – Giannis znalazł się we właściwym miejscu, ale całą akcję zasponsorowało wyjście Holidaya do piłki i zasłona od Hilla.
Q4, 6:23
Myślał indyk o niedzieli, a na pochyłe drzewo – fragment przekazu dnia dla polityków partii rządzącej napisanego przez sabotażystę zatrudnionego w agencji PR.
Q4, 4:30
Wszystko leci mi dziś z rąk, boję się, że kiedyś w ten sposób stracę coś naprawdę ważnego – rozmowa chirurga z anestezjologiem na bloku operacyjnym w szpitalu, który wprawdzie jakimś cudem uniknął likwidacji, ale już nie restrukturyzacji.
Q4, 0:40
A próbowałeś stracić i zyskać ponownie? – połączenie z help deskiem na chwilę po utracie postępu prac, dowolna średnia firma w Polsce.
Q4, 0:26
Jakbyś się nie obrócił, strata zawsze przed tobą – rozmowa ojca z synem w scenerii wędkarskiej, wydaje się, że akurat zwiał im jakiś dorodny okaz.
Q4, 0:05
Hornets trafili w tym meczu 21 z 50 prób za trzy punkty – LaMelo wyrównuje w końcówce po wyjściu zza serii zasłon, rzucając nad Patem Connaughtonem, wydaje się, że z punktu widzenia defensywy nie dało się nic więcej z tym zrobić. Time-out Bucks.
Q4, 0:02
Wznowienie z autu, piłka do Holidaya, podanie do wbiegającego na połowę Hornets Giannisa i dziwaczny lay-up, który znajduje drogę do kosza – wydaje się, że Charlotte spodziewało się szukania jakiejś pozycji dla Middletona, a załatwił ich Antetokounmpo. 127-125 Bucks, gasimy światło w Fiserv Forum.
Więc to wszystko? Tak, to wszystko – przyjrzeliśmy się koszykówce z perspektywy straty, by na końcu odnieść zwycięstwo, którego przez dłuższą chwilę raczej się nie spodziewaliśmy. Oddaję głos do studia i obiecuję już nigdy nie patrzeć na mecz w ten sposób. Kolejne straty będą musieli Państwo popełnić samodzielnie.
Ilustracja: Małgorzata Greszta
Tomasz Bąk – kolektyw schizofreniczny, autor sześciu książek z wierszami i jednoaktówki Katedra (Wydawnictwo papierwdole, 2019 r.), ostatnio wydał tomy O, tu jestem i Nagi wodnik (WBPiCAK, 2021) i Playbook (Warstwy, 2021). Laureat Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius w kategorii debiut za tom Kanada (WBPiCAK, 2011), Poznańskiej Nagrody Literackiej – Stypendium im. Stanisława Barańczaka za tom Utylizacja. Pęta miast (WBPiCAK, 2018) i Nagrody Literackiej Gdynia w kategorii poezja za poemat Bailout (WBPiCAK, 2019). Mieszka w Tomaszowie Mazowieckim.
Małgorzata Greszta – przygotowywała ilustracje i eseje wizualne do magazynów Wizje, Czas Kultury, Glissando, z którym współpracowała również jako graficzka odpowiedzialna za projekty okładek i skład. Jest autorką prozy poetyckiej, opowiadań SF i artykułów społeczno-kulturowych, które zazwyczaj sama ilustruje. Uczestniczyła w kilkunastu wystawach w kraju i za granicą m.in. The Wrong Biennale, 1st Feminnale of Contemporary Art w Biszkeku. Jako autorka i twórczyni wizualna jest zaprzyjaźniona z Galerią 01.