Recenzja – „Hejt i inne bangery” Justyny Kulikowskiej

Natalia Rojek | Opublikowano w: #2, publicystyka

„Będzie o brudzie, typie” – mówi podmiotka i zapowiada: pękające serduszka, bezrobocie, papierosy i skręty, skręty i papierosy, hasztagi, hasztagi, wojna. „Natchnieni poeci niech raczej zamilkną wraz z mizoginami” – jak głosi Kira Pietrek w blurbie, Kulikowska nie przeprasza. Podmiotka zebranych w debiutanckim tomie utworów urodzonej w Szczuczynie pisarki również tego nie robi. Bezwstydnie opisuje zabielone speedem blaty, mimochodem wspomina o przemocy domowej i hard porno. „Niech nie pierdolą / że kobiecie nie przystoi”.

Hejt i inne bangery Justyny Kulikowskiej to kolejna pozycja wydana przez Korporację Ha!art w Serii Poetyckiej pod redakcją Mai Staśko. Seria ta „prezentuje wiersze poetów i poetek, które działają. Zabierają głos, zajmują stanowisko, wkurwiają i krzyczą. Są zaangażowane, są zaangażowani: feministycznie, ekologicznie, pracowniczo, antykapitalistycznie. Walczą o lepszy świat”[i]. Kluczowymi cechami Hejtu…są wyrażane przez podmiotkę niepewność życia prekariuszki oraz wynikający z ideowej i emocjonalnej pustki neoliberalnego świata nihilizm.

„Przeczytaliście: Camusa, Bartha, kogoś jeszcze –

nazwiska nie pamiętam. Rozprawialiście

o wyższości Klimta nad kimś jeszcze – nazwiska

nie pamiętam. Nie mam pewności, nie mam

pewności, czy łkaliście na stacji Ełk albo na

jakiejkolwiek

stacji. Ełk i łkanie. Nie mam pewności, czy żyć,

zerżnąć, zmarznąć – pokaleczyło wam usta albo

dłonie. Lepiej się wymilczcie. Lepiej się wymilczmy,

będzie czyściej, będziemy czyści, w chuj”.

(Splendor)

Splendor swoim oskarżycielskim tonem dopełnia prowokacyjny Hejt 0.1 („Będzie o brudzie, typie…”). Ukazuje on fikcję, w jakiej tkwią inteligenci, nieoszpeceni przyziemnością mowy potocznej, niezmartwieni mrozem. Podmiotka nie podziela ich lęku przed pobrudzeniem rąk, choć może jest to kwestia przyzwyczajenia lub przymusu:

„Ta fraza będzie brzydka, tak brzydka jak moja wypłata.

Wiesz, przerzuciłam się na tytoń, bo ekonomiczniej”.

(Dziękuję)

Świat przedstawiony w Hejcie… jest w dużej mierze wirtualny. Nie jest to jednak literatura statusów na fejsie – przywołuje raczej na myśl tumblra, którego młoda kobieta nadal nie potrafi skasować, okazało się bowiem, że dorosłość nie wybawiła z egzystencjalnych kłopotów adolescencji, przyniosła za to zmartwienie sytuacją materialną, przygodny seks i narkotyki, które mają przynieść ukojenie (ale czy to robią? Podmiotka nie odnajduje w nich radości). Internet jawi się jako przestrzeń intymna, prywatna, w której użytkownik uwolniony jest spod jarzma społecznych konwenansów. Trzeba tylko postarać się, by nie pojawił się nikt nieproszony, stąd też powracający w całym tomie motyw usuwania historii przeglądarki:

„Zlizać historię przeglądarki, jak zlizuję słodycz (…).

Zlizać historię przeglądarki, jak zwierzę zlizuje/ę z siebie brud (…)”.

(Liż)

Podmiotka chroni swoją intymność, być może tym bardziej paranoicznie, że nie jest nauczona jej dzielić. Relacje międzyludzkie w Hejcie… to wspólne „obracanie bielą, zamiatanie z blatu bieli” (#_wylogować), „pieprzenie się w rytm techno” (Się), w końcu „zmiana hasła dostępu i wymiana ciał na nowe” (Rotacja), ale również przemoc – niechciane dłonie na pupie (Dziękuję) i nieudane małżeństwo matki:

„Wyobraź sobie fizyczny odpowiednik słowa: rozpacz. Zużytą

i wypłukaną twarz mojej matki (po trzydziestu latach

dostawania wpierdol). Wyobraź sobie fizyczny odpowiednik

słowa: rozpacz. Dłonie ludzi pracujących w fabrykach,

spękane jak skorupa żółwia – wielkiego i starego żółwia,

dźwigającego ten świat. Wyobraź sobie pęknięcie: czekanie

na koniec albo łzę, tak obsesyjnie jak na przelew ze skrilla.

Wyobraź sobie miłość do ręki, która bije, pokorę wobec rąk,

które skąpo karmią. Wyobraź sobie zmęczenie, którego nie

obejmie żadne słowo ani forma”.

(Pętelka)

Wyżej przytoczona proza poetycka jest chyba moim ulubionym utworem Kulikowskiej. W swoim minimalizmie rezygnuje z obecnych wszędzie indziej hasztagów i porównań do memów, odwołuje się za to do empatii odbiorcy, skonfrontowanego z nieopisywalnym. Jeśli realne wygląda właśnie tak, trudno się dziwić ucieczce w świat Internetu, niekończących się afterów i dragów. Łącząc te elementy z przewlekłym lękiem o jutro, wynikłym z braku stabilności ekonomicznej, otrzymujemy mroczny obraz pustki wielkomiejskiego życia.

Podobnie jak Stanisława Majakowskiego w jego recenzji Hejtów i innych bangerów, zastanawia mnie kwestia hasztagów. Majakowski odkopał pierwotną wersję Trybów, w której zabrakło udziwnień żywcem wziętych z instagrama, które nazwał celnie „nazbyt efekciarską próbą zyskania sympatii zbuntowanego czytelnika”[ii]. Nie sposób się z nim nie zgodzić. Internet jest w tej poezji wystarczająco obecny, aby dodatkowo poddawać ją masowej hasztagizacji. Ciekawszym użytym przez Kulikowską zabiegiem jest natomiast – wzorem np. Davida Fostera Wallace’a – stosowanie w tekście przypisów, których treścią są wtrącenia do utworów lub ich kontynuacja.

Tomik zakończony jest tercetem pt. Kurwy, który można czytać jako swoiste podziękowania: „Wszyscy byliście zajebiści, wszyscy byliśmy zajebiści / Mieliście/mieliśmy chłodny dystans, gdy płonęły miasta”. Podmiotce lirycznej nie starcza jednak tej ironii nazbyt długo. Kończące wiersz enigmatyczne zapytanie o zajebistość sugeruje podjęcie refleksji: czy aby na pewno, współtworząc dla siebie ten pełen fałszu świat, byliśmy, byliście – my, wy, kurwy – tacy spoko, tacy fajni?

Cóż, Justyna Kulikowska ma zdecydowanie dobre flow. Kibicuję jej w zbieraniu nagród za ten naprawdę obiecujący debiut!

[i] K. Dunin, Zapowiadamy nową serię poetycką Ha!artu, http://ha.art.pl/aktualnosci/wiadomosci/5255-zapowiadamy-nowa-serie-poetycka-ha-artu.html, dostęp: 11.03.2019.

[ii] S. Majkowski, Cudów nie ma, wakat.sdk.pl/cudow-nie-ma/, dostęp: 11.03.2019.

korekta – Adam Kałuża


Natalia Rojek – urodzona na Górnym Śląsku. Członkini Komitetu Krakowskiej Manify, współpracuje m.in. z magazynem Szajn.