Proza – Romeo Boxeo

Łukasz Dynowski | Opublikowano w: #8, literatura

I

Korespondencja z nikim prócz Męki go nie interesowała. Fanboje Ogólnej Bitki mieli wrażenie, że jego twarz to odlew najciemniejszych warstw podziemi, i żałowali, że nie jest ich. Chcieli mieć plakaty, dziary, lufki, cokolwiek z Romeo Boxeo, a wszystko poddane strukturze monety; Romeo dobrze to wiedział, suszył zęby i wyjeżdżał z mówką, która miała być jak pacierz, a dla zwykłych typów była jak zatrzask:

            Skręcaj zwoye swoye tak jak i ja skręcałem, bratku, złóż świadomość na ołtarzu i załóż szatę z tego, co z niej zostało po nalocie sępów, po przybyciu wilków, po tajfunie, burzy i topnieniu lodowców 🙂

Fanboje czochrali się po głowach, mówili, że tam, skąd przybył, czorty widział nie gorsze niż captain van Toch i dlatego tak rechotał z tutejszej Męki. – Beka wesoła jak głód kajmana żakare, beka jak majak pośrodku Harare – palnął jeden, ładując smarki w chaszcze, a drugi pac! zdzielił go przez łeb, żeby się przymknął, bo jeszcze Romeo Boxeo usłyszy, a na co im kosa z Tym–Od–Męki,(zdzielił jak małpę gotową do wystrzelenia w kosmos. Choć pochłaniała go bez reszty (męka, małpa, kosmos), śmiał się często i nieść się zaczynała gadka, że kopy, piąchy & łokcie w twarz przyjmował jak łakoć. – Nie mogło być inaczej, boy – objaśniał, a gdy to mówił, gały miał takie, jakby zwykłym typom kreślił właśnie Margarita philosophica, jakby obstawał im pojarę, o której nawet nie wiedzieli, że jej chcą

: nie mogło być inaczej, boy, skoro czarnoskórym braciom przewiązywano ślipia, do gardeł lano podły ersatz z owoców maruli i kazano się tłuc o ochłap piniondza kopsany na ring przez białasa, który zamknął ich wszystkich w pestce tejże maruli, wmawiając, że oto jest jądro ziemi. – Bracia ni pisku z siebie nie wydali, a ja miałbym labiedzić? – objaśniał dalej, bijąc w tym czasie kolejnych fagasów na marmelade. Gorąc nieznośny od rańca, wszyscy lepcy, chcą iść, pot i smród, a on kiepuje se słowa jak brokat (kopiuje język białego jak bruzdę. – Tam, skąd przybyłem, nie ma już wody, bo jest tylko woda. Mamona na nic tam nie pomoże, boy, czy to będzie ochłap, czy wielka flota. Tam, skąd przybyłem, pieniądze można już co najwyżej zbierać jak znaczki. 🙂 U was też już widać pierwsze oznaki, zobacz sam na ten piasek, pa na tę ziemię spękaną & na te migracje. Łapiesz? Akh… …Z dat boy już nic nie będzie – rzekł po ostatnim sierpie i wziął się za zbieranie hajsiwa. Swoim gadzim wzrokiem tylko od czasu do czasu zerkał na rozbite truchełka przeciwników, właściwie – zerkał na hospicjum, które zostawił po dobrej godzinie Ogólnej Bitki.

Ktoś by pomyślał, że schylić się po te mońce to największe poniżenie. Ten ktoś nie miał nigdy rękawic na dłoniach.

II

Zwoye swoye jak zigzag przemierzał (przemieszczał

: zaczęło się od Ogólnej Bitki na ubitej ziemi, od tria modi dicendi, które – dopiero potem się okazało – było przedsionkiem Męki i zlazło z niego jak skóra after plażing (jak skóra after grobbing=

= kiedy pochował ojca, mamę i syna, pochował w morzu, ciała wyrzucił z łodzi, lądu nie było, na szalupce po raz pierwszy zrozumiał, co to jest świadomość i że jej już nie ma, głos ojca tylko śmiał się z pytanka być albo nie być, mamy się śmiał, ale mówił być, a syna, że spoko, ale być = carbon = być is a disaster risk &

oplotły go te trzy głosy jak ciosy i sam stawał się truchełko. Lubił ból, ale nie lubił bólu zwykłej mowy, bólu submission, który zaserwował mu los. Jak każdy ból i każda mowa, biadolił, jest to zawsze kres, ale kres tak mało nagły, kres tak mało blask! i spoza sleep spindle, że nie tlił się w nim ni ogień, ni iskra nie spełzła z jego grzbietu twardego jak filar #TylkoSmutek który nie zawładnie nim, postanowił, w nowym świecie ogarnął hantelki i od tej pory wolał mówić pięściami niż buzią, wolał stójkę i Ogólną Bitkę pomazanego MC.

– To jest piękne, to oderwanie od całego ciała, głowa nie myśli, głowa się po prostu nie mieści w myśli, a cała myśl to i tak tylko krótkie „cyk”, które robią krzesiwo i kamień. Zamień mój mózg na chwilę, zdejmij ten fuzz na sekundę, głosy jak ciosy przemierzają dotyk

                     i tak bardzo chciałbym, żeby to było zabawne

III

Zwykłym typom nie do końca było wiadomo, o co chodzi, ale Czuto. Ten nigeryjski piłkarz był zresztą pobratymcem Romeo Boxeo z czasów Stradania Zmysłów i kiedy ten kończył wycierać ring białymi homies z obcych krain, Czuto brał gałę i żonglował między truchełkami, popierdkując cały czas, że jest afrofuturystą joga bonito. Obracał czterema piłkami jednocześnie, co dla jednych było zwykłą szarością dnia, a dla innych snem bez końca. Sam Romeo Boxeo rzadko kiedy zerkał na te kapki i kiwki, kwitując, że jak na jego gust za mało w tym amor wobec krwi i kości. Czasem tylko rzucał, patrząc na białych homies leżących na wznak, że takim obrońcom – trupom po prostu – to i on by dał radę, co Czuto nieco bawiło. – Biała twarz i tak zawsze jest kimś w rodzaju mima – mówił afrofuturysta.

IV

                             po walkach Romeo Boxeo zaszywał się w górach lizać rany
    zawsze ogolony i odziany w szaty Maga przysiadał na kamieniu i bratał się z braćmi kun                      
         nie porównywał własnych blizn do szram przyrody co budziło powszechny szacunek                      
                                 ćmił sens jestestwa testował co to jest mieć
                                     spoglądając w niebo napawał się biedą
                 a każde spojrzenie w niebo to ostatni moment żeby je zapisać w chmurze
                                                                          i skasować chmurę
                                           pozwolić drzeć swoje szaty Maga tym którzy lepiej wiedzą
                                                                            wilkom
                                                                    niedźwiedziom
                                                              mrówkom
                                                            i górom

wszystko, co wyżej, jak chmurka w komiksie, którą nagle rozmywa wiatr ////////

V

\\\\\\\\\ Romeo Boxeo czuje ten wiatr na skroni i budzi się po nokaucie, zowie go świętym, choć to nie on nokautował, ale to nieważne, liczy się gleba, kontakt z nią (liczy się głębia doświadczenia bycia tu i teraz, liczy się w00t. Bydlak wziął więc ten nokaut jak łakoć albo opłatek, padł na dobrą minutę, farba wszędzie, z niej obrazy, które typom się nie śniły, z niej diorama (faza wszędzie, ścierają je z ubrań, Boxeo dźwiga cielsko i wypija sok z posoki, Czuto od kopa opuszcza areał, Romeo jak zawsze, kiedy głowa rozbujana, widzi na przestrzał & mówi, że ten cios to był dopiero

                                                              blask!

– Ten nie miał nigdy rękawic na dłoniach, kto bał się stracić głowę, sądząc, że jest ona czymś więcej niż blizną po myślach przodków – odrzekł, kiedy po walce zapytano go, czy nie boi się, że umrze w ringu. Zanurzył dłoń w spękanej ziemi i uniósł garść piasku mieszczącego suszę i klęskę głodu, który następnie rozsypał na oczach wszystkich, mówiąc głośno:

ten piasek, który tu widzicie, jak leci sobie ciurkiem & nieubłaganie, ten piasek to wy

Fanbojom zjechały kopary, widywali takie rzeczy na pogrzebach, ale nigdy, żeby ktoś żywy temu się oddał, omm tej ziemi ubitej i spękanej,
                            omm temu, co ta ziemia przyjmuje, a potem oddaje nie do poznania dla tych, którzy przemilczeli jej imię,
                                    omm bólowi, który bólem jest tylko z nazwy, bo z logos wydarły go burze i wiatry, które wyrywały drzewa;

ile walk wygrał, ile walk przegrał? Nikt tego nie zapisywał, nawet nie śmiał. Dla zwykłych typów liczyło się to, że Romeo Boxeo korespondował z Męką, żeby oni nie musieli. – Nie ma już wody, bo jest tylko woda. Łapiesz? Nie ma już lądu, więc co mi po wodzie. Tyle tylko, że grobbing, całe morze to mój grobbing, tam mam wszystkich, a my soul to tama my boy & to spróbuj se zamknąć w pestce.

Epilog

Leciały ptaki, odziany w szaty Maga przez minutę spoglądał w niebo z pozycji znokautowanego, mówiąc, że to ostatni moment, żeby zrobić upload tego nieba, zanim ono odejdzie, a raczej: zanim ono zostanie, a odejdzie ktoś, ktokolwiek, kto mógłby to opisać, choćby w krótkim jak „cyk” siebie przywidzeniu.

Była to pozycja znokautowanego czy nowo narodzonego? Nie wiedziano tego, ale Czuto. Zwoye swoye przemieszczał jak Ziemia płyty tektoniczne 🙂

Ilustracja: Karolina Biskup

Korekta: Michał Rymaszewski


Łukasz Dynowski – poeta przekręty

Karolina Biskup –
Karolina nie jest laureatem żadnych konkursów.
Zajmuje się ilustracją, ale też zdarza jej się projektować.
Jak nie rysuje to prawdopodobnie robi jogę albo
walczy o zdelegalizowanie plastikowych jednorazówek.
W przyszłości chciałaby zostać surferem.
Obecnie jej ulubiony kolor to różowy.
insta:
@papierki