PROZA – JEBŁO

Julian Opak | Opublikowano w: #7, literatura

Nie wiem, wyobraź sobie, że blok się wali. 6 klatek, 10 pięter, czyli około 120 mieszkań właśnie zmieniło się w papkę. Taki blok z tych bloków, co teraz mówi się o nich jak o subkulturze albo stylu życia, bo ktoś napisał jedną dobrą książkę 15 lat temu i wszyscy nadal się spuszczają. No więc on się wali, po prostu nagle pada, hałas, huk wręcz, a gruzy turlają się pod nogi starszego pana, który siedzi na ławeczce, trochę wyrozbierany jak na wrzesień, tak twierdzi starsza pani obok niego, a on na to, że jak jest słońce, to trzeba korzystać. Jej się nie chce kłócić, więc wraca do krzyżówki, ale musi strzepnąć tynk, żeby policzyć kratki, do wygrania sokowirówka. Ma już jedną, ale jak wygra, to tę starą odda Mazurowej, bo pewnie jej się zniszczyła razem z tym blokiem, bo Mazurowa mieszka tam w trzeciej klatce, a może mieszkała, Bóg wie, była w mieszkaniu, czy nie była. Jak nie była, to pewnie jest u lekarza, bo nerki ostatnio doskwierają, żaliła się, a w tym wieku to trzeba uważać, nie wiadomo, kiedy diabli wezmą, składnik ponczu na 4 litery?

Arak, podpowiada starszy pan i patrzy na wnuczka, który zabrał dziewczynce biały klapek i ucieka. Reszta dzieci za nim, wspinają się na resztki ścian, ich matki nie dopiorą tych ubrań, nawet chemią niemiecką, lecz to nie jest problem na teraz, teraz trzeba zreorganizować zabawę, bo były dwie drużyny, ale na jednego chłopca zawaliła się ściana i teraz jego główka turla się gdzieś w stronę siłowni na powietrzu, więc trzeba ustalić nową grę, bo niesprawiedliwie by było.

Można pooglądać telewizję, tylko nie u Alicji, Alicja już nie ma telewizora, za to Szymek ma, ale dziadek krzyczy – żadnej telewizji, bawcie się na polu, póki jest pogoda, no to sory Ala, pojutrze albo popojutrze, dawaj, zobaczymy, czy jest coś między cegłami.

Tylko kolana wysoko podnosić, i nie latajcie tak, bo pewnie jakie szkło tam jest, krzyczy babcia znad krzyżówki i myśli, że może wypadałoby się zabrać za jaki obiad, mięso jest, tylko usmażyć, ziemniaki musi nastawić i marchewkę zetrze dzieciom, albo mizerie może. A jutro fasolka, patrzy na rękę smętnie wystającą koło rondla, dawno nie było fasolki, fasolki byś nie zjadł jutro?

Starszy pan kiwa głową, pewnie, że by zjadł, fasolka dobra jak każda inna rzecz, kto by nie zjadł? Może tamten, co biega tam dalej, ci mają teraz diety nie diety, po co to, a jaki wypizdrzony do tego biegania, jak papuga. W wojsku nie patrzyli, jak kto wygląda, tylko kazali biegać, aż nogi do dupy wchodziły.

Tamten w wojsku nie był, ale też czuje, jak mu nogi do dupy wchodzą, ale to nic, to nic, skupia się na rytmie, rytm jest ważny. Trzyma formę, trzyma linię, trzyma się noworocznego postanowienia – ilu jest takich ludzi, co w maju dalej trzymają noworoczne postanowienia? Jeszcze psa przy okazji zmęczy, to nie będzie obgryzał potem listew. Dzisiaj zrobią trochę mniej, bo ten pył jeszcze nie opadł i wchodzi do nosa, a pies się wystraszył huku i nasikał na klatce, i trzeba było sprzątać. Trochę kiepska sprawa ogólnie, bo miał w tym bloku kochankę i jeśli tam była, to straszna szkoda i tak dalej, ale przynajmniej dylemat moralny rozwiązany, gorzej, jeśli jej nie było, bo teraz będzie bezdomna i jeszcze jej coś głupiego do głowy wpadnie, a on przecież nie może powiedzieć żonie, tłumaczył jej przecież, ale kobiety zawsze mają roszczenia albo pretensje. Może załatwi sobie wyjazd służbowy? Albo weźmie rodzinę na wakacje, takie 3 dni nad zalewem, żonie się przyda, taka spięta ostatnio, że jak strzeliło, to aż kubek upuściła i się rozbił. Strasznie żal jej było tego kubka. Powiedziała mu, że to dlatego, że od niego dostała, ale tak naprawdę to miała tam w herbacie końcówkę wódki, no a nie pójdzie teraz do sklepu, bo raz, że on zauważy i będzie dyskusja, a dwa, że dopiero uśpiła dziecko, jak teraz się obudzi i znowu zacznie drzeć, to przyleci kurwiszon spod piątki, a wtedy afera. Ludzie uwielbiają wtrącać się w cudze sprawy, ta wariatka potrafi wpadać trzy razy dziennie, że a to cukier, a to program telewizyjny, a to chyba coś im się przypala, bo u niej czuć i żeby zdjąć z gazu, bo niedajboże pożar. Mogłaby nie wtykać swojego nosa wszędzie i pewnie by nie wtykała, gdyby nie czuła się taka samotna. Wcześniej było lepiej, bo zabrała dziecko siostry po tym, jak siostra trafiła do hospicjum, a sama nie mogła mieć dzieci, dlatego mąż ją zostawił, nawet jeśli tego nie powiedział, to wiedziała, że to dlatego, że nie mogła mieć dzieci, ale to przestał być problem, kiedy wzięła do siebie siostrzenicę, takie ładne dziecko z tej Tereski, tak się grzecznie bawiła, jak była mała, że nic, tylko w ramkę ją oprawić, ale coś jej do głowy strzeliło jak poszła do liceum i teraz ubrania jak szmaty, cały dzień w słuchawkach i nie wiadomo, co z tym zrobić. W dupie jej się poprzewracało od tych chłopaków. Szczególnie od Adama, ale może to już nie będzie problem, bo Adam z tego tam bloku był, Tereska, Adaś to z tamtego bloku?

Nooo, mruczy Teresa, zamyka drzwi od pokoju i siada na parapecie. Zapala papierosa, którego zwinęła cioci, patrzy na Adasiowy blok i tak to właśnie jest, myśli sobie, czasem coś jebnie, a czasem nie.

Ilustracja: Katarzyna Kuki Kukuła

Redakcja: Patryk Kosenda

Korekta: Dominika Barnaś


Julian Opak – rocznik 98’, studiuje filozofię na UJ. Sukcesów wartych odnotowania brak, porażek w biogram wkładać nie wypada. Lubi udawać, że wie o czym mówi i dyskutować o polskim teatrze dramatycznym z każdym, kto chce go słuchać, czyli najczęściej z własnym kotem.

Katarzyna Kuki Kukuła – ‘87 – Kolonia Cieśle, Katowice, potem malarstwo w Krakowie, teraz Częstochowa, wystawy w Polsce i zagranicą, nagrody i wyróżnienia. Artystka zajmuje się malarstwem, rysunkiem, tkaniną i animacją. W swojej pracowni maluję zarówno „piękne” obrazy o miłości i jedności oraz „brzydkie” o szaleństwie, śmierci i mrocznej naturze człowieka.