Ostatni poemat

Mundek Koterba | Opublikowano w: #3, literatura

Tekst wygłoszony podczas pogrzebu transfuturyzmu 10 czerwca 2017 roku. To rzeczywisty koniec krakowskiej awangardy.

wczoraj w między oczy ochoczy wyszedłem z kostnicy
naćkawszy na wszy na wszystek i na święty Krystek
tnąc słowa ostry materiał zobaczyłem: Słonia, Wielbłąda, Ojczyznę
rozpiętych w półksiężycach galopu
od zboża do zboża zburzony spokój skrzywiony i obojętny tam:
trzej królowie idą latem w opończach ze skóry capiej
słaniają się sącząc Club Mate trzy pawie z głowami wyniesionymi ponad stojące kołnierze

pies je bał się zaś goryl o ochędóstwo pomawiał
wtem ktoś zawyrokował: „won!” i przerwał ten maraton bawoli
skończono z tym dziennym pochodem nietoperzy
bolało boli przed bólem nie ma kolan w ugięciu nie ma podbródków potaknięcia
i dziś pęd oszalałych: do spędu do spędu! szach mat! brać tę brać!
martwi jesteśmy w marszu wszyscy z urzędu
akt zgonu wypisany helvetią:  
transfuturo is dead you killed him but show maybe or not maybe must kurwa must kur…

ładne cudze zabawki chwaliłem na piersiach cudze ordery gniły jak chabry
innym razem brać udział w rebelii spartańskiej chciałem
w Spatifie czy innym Bliklem jęczałem o poparcie
a może to było w Proximie?
jeszcze innym razem: całowaniem głów zrodzonych z jucznych Judyt zajęty
cudze poty wąchałem i nie swoje ściągałem torrenty  
uprawiałem zawsze cudze sporty z roślin zawsze północnych pierwsze murki
stawiałem a potem kaszlem sapaniem i pianiem nieobecność swą wylęgałem
symulując w dupie metalowy korek uciekałem ostatnim tramwajem na Borek
i dalej i dalej w pojedynki konopne i dalej w opary trawione przez wargi sromotne
swoje ciało i duszę swoją od biczów modnych i aktów strzelniczych
za wszelką cenę oddalić chciałem

na co czekałem?
zawsze na jedno: aż wy śmieszne małpki przycupniecie na zadki
aż się hałastrą całą zlecicie i szczelnym uzębieniem nieco poświecicie
wy dziewiętnastowieczne kukły miot po Przybyszewskich
bękarty poczęte w Piwnicy krzyżówki pijanej ulicy

przyszliście i dziś byliście i wczoraj
zawsze na was liczyć można zeszłej jesieni i dwa lata temu
no dalej chichoczcie jak marcowe koty
parzcie się tempem wielokrotnych tandemów

wszyscy gdaczecie jak Kaczka
pragniecie bowiem by wzeszła bohema
nie tego już nie ma!

achtung! achtung! nadjeżdża i Szymon
Częstujcie się wierszem z poetyckich wymion!

Klaszczcie Krzysiowi w akcji
No dalej klaszczcie reakcji!

idźcie do nich cisi
i posłuszni jak mnisi  
idźcie i głoście miastu bohemę
jesteście wszyscy młodopolskim ekskrementem
nie międzywojenną ekstremą

to upadłe miasto to miasto upiorne jest przez was
moja droga i mój drogi – zejdźcie mi z drogi
wysiadam z tej karuzeli bo mnie mdli

zatrzymuję tę kołyskę przez was rozhuśtaną
skrofuliczne niemowlę wylane razem z mamą


Mundek Koterba (ur. 1992) – laureat 23. edycji Stacji Literatury (pracownia prozy). Autor powieści Lejbele, Lejbele (fragmenty opublikowane w „Biurze Literackim”) oraz opowiadania Kontrowersje wokół budowy pomnika (antologia Flash-fiction, „Ha!art” 2017). Ekstransfuturysta.