FAZA BIEŻĄCA – „Z gotyckiego bengera w skoczną, wiejską piosenkę”. Mala Herba – „Demonologia”

Czarostwo (witchcraft) od zawsze stało w opozycji do patriarchalnego, monoteistycznego charakteru zachodniej kultury, oferując wizję świata, w której kobiety oraz osoby z różnych powodów wykluczone ze społeczności są traktowane w sposób podmiotowy i mają moc sprawczą. O szczegółach napisano setki opasłych tomów, mnie na potrzeby tego tekstu pozostaje zauważyć, że od zawsze miało ono antysystemowy, rewolucyjny charakter.

Również współcześnie jest to widoczne – warto wspomnieć choćby o rzucaniu klątwy na byłego prezydenta Stanów Zjednoczocnych Donalda Trumpa; poza tym wątki feministyczne świetnie przyjęły się na gruncie czarostwa. Posądzenie o uprawianie czarów wciąż może zrujnować zdrowie i życie osób w wielu miejscach na świecie – wspomnę tylko o antywiedźmich szkoleniach, które swego czasu prowadzone były w Arabii Saudyjskiej. Figura wiedźmy została też już przetworzona przez kapitalistyczną kulturę – mam tu na myśli m. in. instagramowe wiedźmy czy serial Sabrina. Nastoletnia czarownica zarówno w wersji z przełomu wieków, jak i netfliksowej.

Odwołując się do muzyki, nie mogę nie wspomnieć niezwykle popularnego na początku lat dziesiątych witch house’u – gatunek ten cechował się elektronicznym instrumentarium, brudnym, leśnym brzmieniem oraz częstym użyciem okultystycznej symboliki przetworzonej przez internetową kulturę. Witch house w swoich początkach był oryginalnym tworem, ale, niestety, szybko się wypalił; odwołując się do uprawiania czarów, powiedziałbym, że był jak magiczny pył ciśnięty w płomienie – dał przepiękny, migocący pokaz ogni i świateł, ale wypalił się równie szybko, jak zaistniał.

Witch house czerpał pełnymi garściami z szerokiego nurtu, w ramach którego funkcjonuje Demonologia – z industrialu; sytuuje się ona w jego tanecznej, rytmicznej odmianie znanej jako EBM. Przyznaję szczerze, że nigdy nie byłem specjalnym fanem EBM; owszem, znane mi były takie zespoły jak Deutsch Amerikanische Freundschaft, Front 242 czy Front Line Assembly, ale nie mogłem (i nie mogę wciąż) pozbyć się skojarzenia z Castle Party oraz audycją Trzecia strona księżyca, które, w mojej opinii, prezentują tę cheesy odmianę szeroko pojętego industrialu czy gotyku.

Podkreślam, że to tylko moje osobiste odczucie, ale w jakiś sposób rzutowało ono na pierwszy odsłuch Demonologii. Przyznaję też, że po pierwszych trzech nie miałem specjalnych odczuć, ale po czwartym złapałem się na nuceniu Kupał, a po piątym razie nawet zacząłem trochę tańczyć.

Zosia Hołubowska odpowiedzialna za Mala Herba umiejętnie łączy dwie kompletnie przeciwstawne tradycje muzyczne – motoryczny, charczący i trzaskliwy EBM z wywodzącym się z polskiej muzyki ludowej „archaicznym” sposobem śpiewania. Nie miałem jednak poczucia, że elementy te do siebie nie pasują – gdybym miał cokolwiek zarzucać warstwie muzycznej, prędzej czepiałbym się strony EBM-owej. Demonologia nie ukrywa, że jest płytą zdecydowanie taneczną, co udowadnia oparcie wszystkich kompozycji na prostych, kilkunutowych, powtarzających się syntezatorowych motywach oraz mocno rozbudowanym brzmieniowo perkusjonalium. Jest jednak kilka momentów zdecydowanie odchodzących od industrialowego pnia – warto wspomnieć choćby następującą mniej więcej w połowie Combra zmianę z gotyckiego bengera w skoczną, wiejską piosenkę czy przywodzący na myśl południowosłowiańskie kobiece chóry wstęp do Drogi. Mala Herba skutecznie i nietuzinkowo igra z odwołującym się do maczystowsko-militarnych metafor i symboliki EBM-em, proponując jego queerowo-feministyczną wersję.

Mala Herba – Demonologia (aufnahme + wiedergabe, 2021)


Damian Kowal – ur. 1990 w Legnicy. Studiował nauczanie języka francuskiego, etnologię i antropologię kulturową, filozofię. Robił w życiu wiele rzeczy – pracował w muzeum, w sklepie, marketingu, zajmował się edukacją ekologiczną. Czterokrotnie nominowany do nagrody głównej w konkursie im. Jacka Bierezina, w 2013 roku laureat nagrody publiczności w tymże. Wydał dwie z wierszami pt. Najmniejsze przeboje z Tristan da Cunha oraz Pieśni, publikował m.in. w „Arteriach”, „Cegle”, „artPapierze”, „Stonerze Polskim”. Czasami pisze o muzyce na screenagers.pl, częściej na swoim fanpage’u Nieskończona Studnia Potencjału, gdzie również tworzy miksy. Jako volkhvy nagrał epki a mournful rhapsody in memory of cat oraz Death is death, jako Efrēm wydał płytę Foli. Ptasiarz, mikol, zbieracz kamieni. Lubi nudne sporty i muzykę ambient.