Trzy wiersze

morał

Nikołaj Jeżow wysłał na śmierć setki tysięcy
a na koniec siebie samego posłał na tamten świat
wskoczył do dołu
, który wykopał
w najciemniejszy padół
i nikt po nim nie płakał nawet żona bo
hańba mu;

hańba
za kasowanie ludzi
hańba
za uszczuplanie ludności miast
hańba
za zmniejszanie zawartości śmietników
miotanie przemocy wobec
krukowatych
much i lisów
szczurów
gołębi
wobec bezpańskich psów

(znamy dalszy ciąg)

nie idźmy za jego przykaładem
róbmy ludzi
mnóżmy się i konsumujmy
co bez nas zrobią zwierzęcy mieszczanie
gdy zabraknie odpadków
gdy staną kotłownie
kto zawalczy o ich styl życia?

Tokio, trzecia nad ranem, 1905 rok

nadyma się chmurnie gliniasta gleba przelewa się piach, opływa rdzą i grubnie w dłoni, szwadron mrówek przesuwa się po krawędzi szkła

rzeczywistości naprzemienne

   antytetyczne
rzeczywistości naprzemienne
wibrują pod stopą kamienie
   wibrują pod stopą kamienie i mięknie lód
rozbite objawy 
tylko tutaj
   znajdją swój grób
 
a ty czołgasz się czołgasz
po madach i błocie
    po łachach rzecznych gdzie bobry swym gestem
ujawniają rdzenie drzew
   odpada skorupa
materie tracą kontur
    tryska złym sokiem szpik
 
  błyska to co
w deksrypcie odnajduje swój pojaw
  i co w pojęciu wciska się w dwanaście kategorii
udźwięcza się gwar
 
  zgrzytają sfery, na pniach widmo karczowiska
prześwit co jaśni się bez żadnej barwy własnej
     rzeczywistości naprzemienne w chodzie robaka po płatku
          skandują swój rytm

Aleksander Sławiński (ur. 1993) –  Sympatyczny i uczynny człowiek. Rzetelny pracownik. Oddany mąż i ojciec. Publikował w różnych miejscach, m.in. w „Wakacie”, „VICE”, „Małym Formacie”, „Frondzie Lux”, „Wizjach”. Oddycha tlenem.